Twoje Tychy: Od lat na warcie

0
495

Ppor. Kazimierz Pawlak, prezes tyskiego Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych, od lat uczestniczy w uroczystościach z okazji świąt państwowych i ważnych rocznic. Co roku jest obecny również na tyskich obchodach Święta Wojska Polskiego. Tak będzie w tym roku. Mimo swoich 95. lat, pan Kazimierz aktywnie udziela się również w innych dziedzinach.
W swoim życiu był żołnierzem, górnikiem, turystą i działaczem społecznych w czterech organizacjach. Funkcję prezesa Związku Kombatantów przejął po zmarłym w 2015 r. przyjacielu, Tadeuszu Adamczyku. – Ja już nie mam następcy, a obecnie nawet zastępcy – mówi Kazimierz Pawlak. – Dobrze, że do zarządu zgodziły się wejść dwie wdowy po kombatantach, dużo młodsze ode mnie.
Lata wojny
Kazimierz Pawlak pochodzi z Wielkopolski. Lata II wojny światowej spędził w rodzinnym Jarocinie, pracując w elektrowni. – Do wojska zostałem powołany w 1945 r., po wyzwoleniu miasta – opowiada. – Dostałem się do szkoły podoficerskiej, do zapasowego pułku artylerii w Tomaszowie Mazowieckim. Potem spędziłem trzy miesiące na poligonie w Pleszewie. Stamtąd wysłano na do walki z Ukraińcami. Na wschodzie spędziłem 8 miesięcy. Na szczęście nie musiałem brać bezpośredniego udziału w tych walkach bo działy się tam straszne rzeczy. Pracowałem jako pomocnik szefa sztabu. Dowódcą pułku został Polak, który urodził się na Łotwie a wychował w Rosji. Znał język polski dobrze w mowie, ale ze składnią miał problemy. Ja jego rozkazy układałem poprawnie po polsku, a potem musiałem je przepisywać na maszynie. Czasami siedziałem przy tym całą noc przy świeczce. Gdybym wtedy mógł zachować sobie kopię tych rozkazów, miałbym dzisiaj całą kronikę tamtych działań, mógłbym napisać o tym książkę. Tam działy się naprawdę okropne rzeczy.
Po wojnie Kazimierz Pawlak pracował 7 lat w zakładach roszarniczych koło Jarocina, ale potem – z ciężkim sercem, jak mówi – postanowił przyjechać na Śląsk, żeby zdobyć mieszkanie i poszukać lepszego zarobku. Tu podjął pracę w kopalni Mysłowice Wesoła i kontynuował przerwaną przez wojnę edukację w Śląskich Zakładach Techniczno-Naukowych. – Było bardzo ciężko pogodzić pracę z nauką – mówi. – Wyjeżdżałem z dołu i jechałem do Katowic do szkoły. Z dojazdami było różnie, zdarzyło się nawet, że zimą jechałem na stopniu pociągu towarowego. Ale jakoś udało się skończyć.
Najstarszy turysta
W 1975 r. wstąpił do Związku Bojowników o Wolność i Demokrację (przekształconego później w Związek Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych). Przez lata działał też w górniczych związkach zawodowych. Posiada kilkanaście odznaczeń państwowych (ostatnie – Kombatancki Krzyż Zwycięstwa – otrzymał w 2015 r.). Jest też wieloletnim członkiem PTTK. – Do dzisiaj uczestniczę w złazach górskich górników, na których przez wiele lat odbierałem nagrody dla najstarszego uczestnika – mówi Kazimierz Pawlak. – Ale teraz już nie chodzę na szalki górskie. Jedynie na spacery wokół Jeziora Paprocańskiego.
Podczas tegorocznego Święta Wojska Polskiego, Kazimierz Pawlak będzie uczestniczył w dekorowaniu osób odznaczonych.
Na zdjęciu: W 2015 r. Kazimierz Pawlak wydał książkę pt. „Skarbonka od Ludwika”, w której opisuje swoje wspomnienia z lat wojny i z dawnego Jarocina.
Foto: Sylwia Witman