O wybitnych Ślązakach po śląsku

0
70

Po przebojowej serii książek o kocie Cukierku, Waldemar Cichoń proponuje młodszym i starszym czytelnikom zbiór opowieści o wybitnych Ślązakach; od świętej Jadwigi Śląskiej po Jerzego Kukuczkę. – Wszystkie te historię są niesamowite, każda z nich to gotowy materiał na film – mówi autor. Książka została napisana w dwóch wersjach językowych; po polsku i po śląsku.
„Nigdzie w Europie nie rodzi się tylu znakomitych ludzi co na Śląsku” – tymi słowami, napisanymi w XVI w. przez Phillipusa Melanchthona (współpracownika Marcina Lutra i współtwórcy reformacji) Waldemar Cichoń zaczyna swoją nową książkę „Zdarziło się na Ślonsku. Łopowieści niysamowite niy ino dlo bajtli”. Jej oficjalna premiera odbędzie się w najbliższy piątek, 12 lutego o godzinie 17. w Miejskim Centrum Kultury w Tychach – instytucji, która jest mecenasem wydania.
– Od dawna marzyłem żeby napisać książkę dla dzieci o Śląsku i po śląsku – mówi Waldemar Cichoń. – Były tego dwie przyczyny. Pierwsza to sprzeciw wobec pewnej stereotypowej narracji o Śląsku, bardzo spłyconej, w której Ślązaków przedstawia się jako śmieszny ludek, żyjący gdzieś na południu polski, kopiący węgiel i śmiesznie mówiący. Jak karykaturalny Bercik ze znanego serialu. Po drugie, przeczytałem kiedyś wyniki badań robionych zdaje się przez katowicki IPN wśród uczniów. Okazuje się że 90 procent dzieci nie potrafi wskazać ani jednej znaczącej postaci z naszego regionu, czy to naukowca czy sportowca. A tych postaci jest tyle, że można nimi obdzielić kilka narodów. Dzisiaj wszystkie dzieciaki które kopią piłkę, chcą być jak Robert Lewandowski, a kiedyś chciały być jak Ezi Wilimowski, który w jednym meczu strzelił cztery bramki reprezentacji Brazylii. Był Robert Garbe, konstruktor lokomotywy P-8, która jeździła po torach całej Europy przez kilkadziesiąt lat. Był Oskar Troplowitz, którego wynalazków cały świat używa do dziś – są to pasta do zębów, szminka czy krem Nivea. Karol Godula, mój ulubiony bohater, pokonał w swoim życiu drogę od pucybuta do milionera; urodził się w biednej rodzinie leśnika w Makoszowach, a umierając był najbogatszym człowiekiem w Cesarstwie Niemieckim. Henryk Sławik to śląski bohater, który w czasie II wojny światowej uratował 40 tys. ludzi, w tym 5 tys Żydów. I kiedy o Schindlerze i jego 1200 uratowanych wiedzą wszyscy, to o Sławiku mało kto.
Autor podjął się wyzwania by napisać tę książkę po polsku i w godce śląskiej. – To było bardzo trudne – mówi Waldemar Cichoń. – Śląszczyzna nie jest kodyfikowana, co w praktyce oznacza pełną dowolność zapisu. Dodatkowo, nie jest to język literacki, nie ma w nim bogactwa metafor i synonimów. Nie ma też jednej śląszczyzny, w różnych regionach ludzie mówią inaczej. Spodziewam się oczywiście zarzutów co do poprawności, ale postanowiłem napisać to po prostu tak, jak mówiło się u mnie.
Nie mniejszą trudnością, co pisanie po śląsku, było – jak mówi autor – dokonanie wyboru dziesięciu bohaterów, którzy znaleźli się w książce. Zaczyna się ona od bajki „Jak Pan Bóg Ślązakom Śląsk podarował”. – To legenda, którą zapożyczyłem od Chorwatów – przyznaje autor. – Ale pozostałe 10 opowieści to już prawdziwe historie. Ponieważ bogactwo postaci jest ogromne, zacząłem już pracę nad drugim tomem. Być może ukaże się on w przyszłym roku.
Jak wskazuje tytuł, jest to książka „niy ino dlo bajtli” i z pewnością zainteresuje też starszych czytelników. Nieznane szerzej historie wybitnych postaci pochodzących ze Śląska to lektura i dla rodzica i dla dziecka. Młodszych czytelników rozbawią z pewnością ilustracje Dariusza Wanata (który zilustrował także przygody Cukierka).
Premiera książki w Miejskim Centrum Kultury będzie okazją do spotkania z autorem, rozmowy i wspólnego czytania po śląsku. Na najmłodszych będą czekały niespodzianki. Książka już niebawem ma być dostępna w księgarniach.