Jarmark próżności i arogancji

0
141

Reprezentanci mieszkańców. Wybrani na przedstawicieli społeczeństwa, by mówić w jego imieniu. Ale chyba o tym zapomnieli. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich tyskich radnych, ale większości. Dawno nie byłem świadkiem takiej arogancji, głupoty. Co gorsza, niektórzy z nich są przekonani o swojej wszechwiedzy, wysokim poziomie intelektualnym i politycznym. A jest dokładnie odwrotnie
Kto to jest radny?
Sesja, zwołana na czwartek, 27 sierpnia, zapowiadała się na długą, porządek obrad przewidywał 34 punkty. Tymczasem już po 2 godzinach uznałem, że można opuścić salę bez wyrzutów sumienia. Oto radni z kilkuletnim stażem stawiają sobie pytanie: kto to właściwie jest radny, jakie są jego kompetencje, co należy do jego obowiązków? Skoro oni tego nie wiedzą, to za co biorą pieniądze? Za to że po prostu są? Takie pytania stawiali radni opozycyjni, brylował oczywiście Jakub Chełstowski. Z pomocą ruszyli mu Dariusz Wencepel i Grzegorz Kołodziejczyk. To byłby idealny skład zarządu miasta. Ci panowie są przekonani, że na wszystkim się znają, żadna wiedza nie jest im obca…
Po czym tak sądzę? Prosty punkt obrad w sprawie powołania Doraźnej Komisji ds. monitorowania realizacji projektu „Inteligentny System Transportu – ITS Tychy”. Projekt, jak twierdził prezydent Andrzej Dziuba, to największe wyzwanie dla miasta i najważniejsza inwestycja w latach 2014- 2020. Ma kosztować ponad 60 mln zł. Rzecz jednak nie w finansach, projekt dotyczy przebudowy rond, skrzyżowań, sygnalizacji świetlnej,, zmiany parkingów, ba nawet ważenia tonażu samochodów. Inteligentne zarządzanie transportem w Tychach w szerokim tego słowa znaczeniu. Same prace nad wykonaniem dokumentacji to już nie lada zadanie.
„Po co ta komisja? My się na tym nie znamy, tu są potrzebni specjaliści. To nie nasza rola” – wołali radni opozycyjni. Zamiast wrócić do meritum sprawy, rozpętała się dyskusja, po co, na co i od czego są radni. Wypominano sobie czas budowy DK1, ignorancję, brak wiedzy i kompetencji. Wszystko niezwykle celnie (bo przecież on inaczej nie potrafi) podsumował radny Chełstowski: widocznie koalicji brakuje wolnych stanowisk do obsadzenia. Wiadomo, każda komisja musi mieć swojego przewodniczącego! „Ile to będzie kosztowało?” – zatroskała się radna Danielczyk. I tak to szło. Strata czasu, energii, kilkadziesiąt minut niepotrzebnej paplaniny, z której nic sensownego nie wynikało.
Największa niespodzianka była dopiero przed nami. Głosowanie nad tym punktem radni opozycyjni zbojkotowali – nie byli ani za, ani przeciw, nie wstrzymali się od głosu. To tak jakby nie uczestniczyli w ogóle w obradach sesji. Głosowanie jest psim obowiązkiem radnego. Widać dyskusja o roli radnego trafiła w próżnię. Jeśli jakikolwiek pracownik nie wywiązuje się z obowiązków, grozi mu nagana, upomnienie, kara finansowa. Radni opozycji czują się bezkarni. Jak nazwać ten genialny pomysł? Zabawą chłopców w krótkich spodenkach w zbyt dużej dla nich piaskownicy.
De facto na dzień dzisiejszy
Kilkanaście punktów przegłosowano bez zwłoki, bo też nie było o co kruszyć kopie. Radni dobrnęli do punktu: wolne wnioski i informacje. Przewodniczący Maciej Gramatyka poinformował zebranych, że wygrał proces sądowy z Jakubem Chełstowskim, który oskarżył go o wysłanie obraźliwego , nieprawdziwego maila podczas kampanii do wyborów samorządowych. Nikt już nie pamięta, o co tam chodziło. Sąd oddalił zarzuty Jakuba Chełstowskiego, uznając, że nie ma dowodów, by Maciej Gramatyka był autorem owego e-listu. Zgodnie z wyrokiem radny Chełstowski musi zapłacić 4 tysiące złotych kosztów procesowych.
– Mówiłem Chełstowskiemu, by wycofał się z tej sprawy, to samo radził mu mój adwokat. Ale pan radny postanowił brnąć dalej – skomentował Maciej Gramatyka.
– Fakty są inne, przypomnę je panu – odpowiedział Jakub Chełstowski. I rozpoczął opowieść o tym, jak ponoć było naprawdę. Gdyby sąd pochylił się bardziej nad jego argumentami – wyrok byłby oczywiście inny. De facto na dzień dzisiejszy … że zacytuję bełkot radnego Chełstowskiego. I rozpoczęła się kolejna dysputa, tym razem o tym kto jest autorem szkalujących maili, które były rozpowszechniane w czasie kampanii wyborczej. Pan Chełstowski tak się zapętlił, że nie był w stanie odpowiedzieć, kto był przewodniczącym jego własnego Komitetu Wyborczego. Szukano autorów maili z przeszłości, wypominano sobie stare sprawy . Szkoda, że radni nie wpadli na pomysł powołania komisji śledczej do wyjaśnienia tej sprawy.
Przerywnikiem w dyskusji mailowej była przychodnia chirurgiczna dla dzieci. Zebraliśmy kilka tysięcy podpisów. Co pan prezydent ma zamiar z tym zrobić? pytali radni opozycyjni. – Dla NFZ ilość podpisów nie ma żadnego znaczenia. Liczy się tylko procedura, przyjęte zasady, przepisy – odpowiedział prezydent.
– Ja w moim programie wyborczym na urząd prezydenta, wpisałem jako jeden z punktów powołanie odpowiedniego gabinetu – mówił radny Grzegorz Kołodziejczyk, ponoć kandydat PIS do Sejmu. – Mnie nie interesuje jak to będzie zrobione i kto to zrobi. Ma być i basta.
Ta żenujące dyskusja, na zasadzie – pan nie wie, kim ja jestem, a pani niech siedzi cicho, bo mam materiały na pani temat – trwała prawie godzinę .Jarmark próżności, na który szkoda czasu i pieniędzy.
Szpital i wiceprezydent
Kto ma być zwolniony i dlaczego, z funkcji wiceprezydenta należy do moich kompetencji. Pani Daria Szczepańska dalej będzie pracowała w urzędzie – prezydent Dziuba odpowiedział na pismo opozycji, żądającej zwolnienia jej z pracy. Prezydent dał też do zrozumienia, że z niektórymi twierdzeniami swojej podwładnej zgadza się. Staramy się zarówno o wykup działki na której położony jest Szpital Wojewódzki jak i o przejęcie w całości udziałów od marszałka województwa. To trochę potrwa, ale wszystko jest na dobrej drodze, poinformował zebranych Andrzej Dziuba.
Na koniec prezydent w bardzo ostrych słowach odniósł się do stylu pracy, a właściwie jego braku, radnych opozycyjnych.
– Oskarżacie nas o wszystko, podajcie do sądu, przegrywacie procesy. Podzieliście radę, wprowadziliście chaos, nie znacie granic postępowania. Współpracowałem z wieloma radnymi, było czasami ostro, polemicznie, ale nigdy nie było tak jak teraz. Zarzucacie nam we wszystkim złą wole, doszukujecie się tylko gry politycznej, obrzucacie koleżanki i kolegów epitetami. Tak się dłużej nie da współpracować, wzywam do opamiętania. I dobrze byłoby, przeczytać odpowiednie przepisy, na przykład o spółkach, zanim zaczniecie coś mówić. Nie wspominając o podstawowych zasadach kultury – podsumował prezydent.
– To może być punkt zwrotny w naszych relacjach. Oczekujemy, że pan prezydent będzie na czas udostępniał nam pisma, o które prosimy, odpowiadał w terminie – odpowiedział radny Jakub Chełstowski.
Ot i cała sesja. Czas zmarnowany, bo punktem głównym i jedynym była gra polityczna. Kiedy mieszkańcy postawią pytanie, za co tak naprawdę płacimy niektórym radnym?
Fot. ARC