Pogrzeb Augustyna Dyrdy. „Wystawa, która się nie kończy…”

0
1021

Dziś w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Paprocanach pożegnaliśmy Augustyna Dyrdę, wybitnego artystę, rzeźbiarza. Został pochowany na cmentarzu komunalnym w Wartogłowcu. Jego życie artystyczne nierozłącznie związane jest z Tychami (urodził się w Wyrach w 1926 roku), gdzie mieszkał i tworzył przez niemal całe życie. W ostatniej drodze towarzyszyła mu żona, z którą przeżył 72 lata, syn Adam z żoną, wnuczęta, cała rodzina oraz artyści, znajomi i przyjaciele.

W imieniu tyskich artystów Augustyna Dyrdę pożegnał Wojciech Łuka, kurator Miejskiej Galerii Sztuki OBOK, podkreślając, iż był uczniem giganta europejskiej rzeźby Xawerego Dunikowskiego. W 1948 roku Dunikowski, laureat Grand Prix na Światowej Wystawie w Paryżu 1937 roku, z 17 kandydatów zdających na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, wybrał do swojej pracowni dwóch – Mariana Koniecznego i właśnie Augustyna Dyrdę.

– To było wyjątkowe wydarzenie w artystycznym życiorysie Augustyna, bo zaważyło na całej Jego twórczości – powiedział W. Łuka. –  Fascynacja formą oraz nowatorskimi elementami w rzeźbie, które prezentował Dunikowski, jak postkubistyczna forma, synteza przedstawienia formy, myślenie o rzeźbie jako o bryle, stało się dla Augustyna Dyrdy wyznacznikiem trwającej ponad 70 lat działalności twórczej. Po ukończeniu ASP postanowił wrócić do Tychów i była to bardzo trafna decyzja, bo wówczas budujące się przez lata nowe miasto stało szansą dla artystów, głównie rzeźbiarzy, ale też architektów czy twórców mozaik. Jak Augustyn sam mówił, był przez całe życie „artystą do wynajęcia” i dodawał z właściwym sobie humorem – „ A jakie były czasy, takie były zlecenia”… W lipcu 2021 roku zorganizowaliśmy w Miejskiej Galerii Sztuki OBOK wystawę z okazji 95. rocznicy Jego urodzin. Zarówno my, organizatorzy, jak i wszyscy, którzy zjawili się na wernisażu, byli świadomi  tego, że jest to ostatnia wystawa wielkiego artysty. Ale myliliśmy się… Wystarczy odwiedzić nasze „Niedźwiadki”, „Karolinkę”, stanąć przed tablicą upamiętniającej innego tyskiego rzeźbiarza pochodzącego z Paprocan Augusta Kissa, popiersiem generała Stefana Grota–Roweckiego, rzeźbą powstańca na placu Wolności, rzeźbą „Starego Alojza”, czy „popularną „Żyrafą” – symboliczny w swojej wymowie pomnik Walki i Pracy i wiele innych, żeby przekonać się, że tak naprawdę ta ostatnia wystawa Augustyna Dyrdy cały czas trwa i mogą ją oglądać kolejne pokolenia tyszan.

Swojego dziadka tak wspominał wnuk Augustyna Dyrdy, Adam:

– Trudno mi sobie wyobrazić, że dziadka już nie ma wśród nas, bo przez całe moje życie, On zawsze był. Kochał ten paprocański dom, ogród i pracownię, które zbudował własnymi rękami. Miał dwa dary, za które Go kochaliśmy i ceniliśmy. Po pierwsze był bardzo spostrzegawczy, co jest zdolnością każdego artysty, ale w Jego przypadku była to spostrzegawczość… życiowa. Potrafił cieszyć się życiem w każdych warunkach i pięknie o nim opowiadać – ze szczegółami właśnie, z mnóstwem dygresji, które tak lubiliśmy. Miał też bardzo rzadką u ludzi cechę – potrafił swoją obecnością sprawiać innym radość. Na samą Jego obecność, ludzie się uśmiechali. Kiedyś opowiadał mi, że Jego imię, które oryginalnie brzmi August, nadano mu na cześć przedwojennego kawalarza, dowcipnisia, bohatera folkloru i przedwojennej operetki. Najwyraźniej za cel życia postawił sobie dorównać temu pierwowzorowi i być może dlatego teraz, kiedy odszedł, wcale nie jest nam do śmiechu. Dziadek nauczył mnie, aby życie i śmierć raczej traktować lekko, choć nigdy to nie jest łatwe. Różnego rodzaju swary polityczne, religijne, narodowe, itd., nadające pozory sensu niektórym ludziom, to gra, która nie jest warta świeczki.

W imieniu władz miasta Augustyna Dyrdę pożegnał Maciej Gramatyka zastępca prezydenta miasta.

Zdjęcia Leszek Sobieraj