Geometria miejskiej przestrzeni i Radosław Kaźmierczak

0
405
Autoportret. Fot. Radosław Kaźmierczak

Wydany przez Urząd Miasta album „Tychy – geometria przestrzeni” otrzymał jedną z nagród podczas konkursu Śląska Rzecz, promującego śląski design. Zdaniem jury, album został zrealizowany mistrzowsko, a głównym atutem książki są fotografie, które ukazują odmienne, odważne spojrzenie na miasto. Tym pięknym zdjęciom towarzyszyły poetyckie teksty, nadające publikacji romantyczno-liryczny charakter.

Autorem zdjęć jest znany tyski fotografik Radosław Kaźmierczak. – Najpierw były zdjęcia – powiedział. – Miałem pewien pomysł i przedstawiłem go w Wydziale Promocji Urzędu Miasta, rozmawiałem też z wiceprezydentem Maciejem Gramatyką. Moim zadaniem było zebranie ekipy, która zaprojektuje publikację. Skontaktowałem się więc m.in. z Zofią Oslislo-Piekarską, którą znałem z innych przedsięwzięć wydawniczych i właśnie ona opracowała projekt graficzny. Od pierwszego spotkania do druku minęło bodaj dwa lata. Kiedy powstało wydawnictwo, cały czas robiłem zdjęcia, szukaliśmy też czegoś innego, nowego, bo na przykład okazało się, że potrzebny jest detal, a nie zdjęcie z wysokości i na odwrót. Dlatego część fotografii została podmieniona w trakcie tworzenia się książki.

Znajdujące się w albumie zdjęcia R. Kaźmierczaka prezentują inne niż dotychczas spojrzenie na miasto. W tym przedsięwzięciu chodziło o wypowiedź artysty fotografika, który od urodzenia związany jest z miastem i który – być może inaczej niż inni – widzi miasto na co dzień.

– Myślę, że to była kwestia zaufania, że miasto zgodziło się na takie przedsięwzięcie. To nie jest typowa laurka, promująca Tychy, pełne zieleni, przestrzeni uśmiechniętych dzieci i pogodnych starszych osób. Przedstawiłem Tychy, jak coś mojego, zabarwionego melancholią, pewną nostalgią. Cieszę się, że było mi dane coś takiego zrobić, bo nieczęsto zdarza się, by Urząd Miasta zaangażował się w podobne przedsięwzięcie. Bardzo łatwo robi się zdjęcia w miejscu, gdzie się jest po raz pierwszy, wszystko dla nas jest nowe „świeże”, mniej lub bardziej egzotyczne, ciekawe. Jednak pokazanie miasta, w którym się żyje na co dzień od wielu lat, nie jest proste. Wiele rzeczy nam umyka, powszednieje, bywa, że już ich nie dostrzegamy. A – dodam – zdjęcia powstały w promieniu ledwie kilku kilometrów od miejsca, w którym mieszkam. Postanowiłem jednak wejść w tkankę miejską tak, jakbym tu był po raz pierwszy. Budynki, bloki wielorodzinne, z prostymi liniami, powtarzające się formy ustawione na planach, by tworzyły odrębne części… To wszystko nie jest może ładne, atrakcyjne, ale z drugiej strony – dziś już się tak nie buduje, nie ma tyle przestrzeni, wszędzie są parkingi, wszystko jest ciasne, zbite albo domy rzucone są poza miasto bez pomysłu.

Tychy są dość wdzięcznym plenerem do robienia zdjęć – o każdej porze dnia i roku mieszkańcy je fotografują, a wiele zdjęć niemal codziennie jest zamieszczanych na profilach społecznościowych.

– I bardzo się z tego cieszę. Wszyscy przecież mają aparaty lub chociażby telefon komórkowy i uwieczniają miasto, zdarzenia, pory roku, chwile. Kiedyś mówiono, że zdjęcie zrobione telefonem to nie jest prawdziwa fotografia. To bzdura. Bo co to jest „prawdziwa” fotografia? Nie ma fotografii lepszych i gorszych jako takich, to jest wyłącznie kwestia pomysłu i realizacji. Profesjonalizm w fotografii jest czymś wymiernym, ale bynajmniej nie definiuje go to, czy ktoś żyje z robienia zdjęć, czy nie. Ja, choć to mój zawód, uważam się za wiecznego amatora, bo ciągle uczę się czegoś nowego, stale coś odkrywam.

Dodajmy, iż w albumie „Tychy – geometria przestrzeni” zamieszczono wiersze tyskich poetek: Agaty Cichy, Sławy Sibigi i Danuty Skwarczyńskiej.