Pierwsza połowa dla Sokoła

0
66

Tyszanie przegrywają wysoko na własnym parkiecie pierwszy mecz w walce o trzecie miejsce. Za tydzień czeka ich bardzo trudne zadanie w Łańcucie bo muszą odrobić 23 punkty w dwumeczu.
Nie tak sobie wyobrażali koszykarze GKS-u walkę o trzecie miejsce. Chociaż jeszcze nie wszystko stracone, bo „druga połowa” za tydzień w Łańcucie to szanse na medal znacznie zmalały. Już początek spotkania pokazał jak trudne będzie to spotkanie. Tyszanie nie mogli wstrzelić się przez kilka minut do kosza przyjezdnych. Dopiero w piątej minucie dokonał tego Mariusz Markowicz jak się później okazało najskuteczniejszy zawodnik naszego zespołu. Goście widząc, że tyszanie grają na niskiej skuteczności, notują straty i popełniają błędy nabierali coraz większej pewności siebie. Z akcji na akcję ich przewaga rosła i nawet nie zamierzali zwalniać tempa bo uzyskana przewaga w Tychach premiowała większym komfortem gry w Łańcucie za tydzień. I chyba 25 punktów przewagi do przerwy przed meczem braliby w ciemno.
Druga połowa to już bardziej wyrównana gra i trudno powiedzieć czy to koszykarze Sokoła zwolnili tempa gry czy tyszanie podnieśli rękawice. Na każdą skuteczną akcję naszych koszykarzy goście odpowiadali ze skutecznością i chociaż nie uniknęli strat i błędów kontrolowali swoją przewagę do końca meczu. Trzecia i czwarta kwarta zakończyły się jednopunktowym zwycięstwem GKS-u ale strata z pierwszej połowy będzie im się śniła do następnej soboty w Łańcucie, gdzie odbędzie się druga połowa potyczki o trzecie miejsce. Ostatecznie Sokół wygrywa w Tychach 69:92. Dwadzieścia trzy punkty to trudny orzech do zgryzienia przed rewanżem w Łańcucie ale tyszanie pokazali już w tym sezonie, że potrafią wygrywać taką przewagą na wyjazdach.
Zdecydowanie mecz nie przypominał równorzędnych zespołów, goście przyjechali bardzo zdeterminowani bo przegrali walkę o ekstraklasę z Legią Warszawa i przyjechali tutaj nie po to żeby zagrać finał pocieszenia tylko udowodnić to, że miejsce z rundy zasadniczej odzwierciedla ich formę i zdolności. Ciężko mi powiedzieć czy strata jest do odrobienia, wynik jest wysoki, różnica jest ogromna, jedziemy tam walczyć i nie składamy broni. Będziemy starali się wygrać a jak wysoko to zobaczymy. Co jest przyczyną naszej porażki dzisiaj? Myślę, że defensywa. Stracone na koniec 92 punkty, do przerwy 54 to jest bardzo dużo, każdy pojedynek jeden na jeden był przez nas przegrany, zbiórka czyli ponowienie akcji przez gości, którzy mieli tych możliwości zdobycia punktów prawie dwa razy więcej od nas – powiedział po meczu drugi trener Wojciech Jagiełka.
GKS Tychy – Max Elektro Sokół Łańcut 69:92 (15:28, 14:26, 21:20, 19:18)
GKS Tychy – Markowicz 21, Hałas 14 (2), Basiński 10 (2), Barycz 8 (2), Deja 6, Bzdyra 5, Dziemba 3 (1), Szpyrka 2.
Max Elektro Sokół Łańcut – Kulikowski 16, Jakóbczyk 15 (2), Mroczek – Truskowski 12 (2), Klima 8, Czerwonka 8, Pisarczyk 8, Pławucki 6, Wrona 6, Buszta 5 (1), Koszuta 5, Balawender 3 (1).
autor: Jarosław Danielak