W służbie razem – kara, jako godz. społeczne

0
786
Skazańcy pomagają np. przy porządkach na cmentarzach. Fot. Kamil Peszat

W Tychach od lat prowadzone są działania, w ramach których ok. 70 proc. skazanych na karę grzywny lub karę ograniczenia wolności odpracowuje ją w formie godzin społecznych. W tym roku ok. 500 osób otrzymało możliwość odpracowania kary.

Przed 2010 r. liczba osób, które odpracowywały swoje kary za drobne przestępstwa i wykroczenia (picie alkoholu w miejscu publicznym, drobne kradzieże etc.), była niewielka, gdyż nie było podmiotów, gdzie mogliby odpracować godziny społeczne. Zmiany w polskim prawie nastąpiły w 2010 r., kiedy to w życie weszło dotyczące tematu Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości. Na jego podstawie prezydent, burmistrz czy wójt wyznacza podmioty zobowiązane do przyjęcia skazanych. Prezydent Miasta Tychy w tym roku zaktualizował listę w końcu września i znajduje się na niej aż 28 podmiotów, m.in.: Dzienny Dom Pomocy Społecznej „Wrzos”, Miejski Ośrodek Sporu i Rekreacji, Teatr Mały, Tyski Zakład Usług Komunalnych, Straż Miejska, Parafia Rzymskokatolicka św. Krzysztofa czy Niepubliczne Przedszkole Artystyczno-Sportowe ,,Sport-Art”.

– Jako pierwsi w regionie daliśmy możliwość odpracowania kary w weekendy czy po godzinach pracy, to bardzo ważne dla osób, które pracują w systemie zmianowym, a niekoniecznie chcą, by jego pracodawca czy koledzy z pracy wiedzieli o wyroku, jaki na nim ciąży. Swoją karę ograniczenia wolności mogą także odpracować w Tychach osoby niepełnosprawne, co wciąż nie jest regułą w innych miastach. Staramy się, by każdy trafił w miejsce zgodne ze swoim wykształceniem, kompetencjami, umiejętnościami. Dzięki temu skazani w sposób godny pracują dla dobra lokalnej społeczności – mówi Andrzej Dziuba prezydent Tychów.

 

Współpraca miasta z sądem

W Tychach prezes Sądu Rejonowego zwraca się do prezydenta miasta z prośbą o zabezpieczenie odpowiedniej liczby miejsc. Efekt jest taki, że na ok. 500 spraw zakończonych karą ograniczenia wolności, około 70% skazanych wykonuje drobne pracę społeczne – od sprzątania chodników, przez koszenie trawników do pomocy w Domach Pomocy Społecznej. – Współpraca układa się wzorowo, a przyjęte rozwiązania, i co ważniejsze, ich skuteczność sprawia, że Tychy są liderem w regionie – mówi Aneta Marczak-Cywińska, kierownik Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej w Tychach. – Kara ograniczenia wolności ma dużo większy aspekt resocjalizacyjny mający na celu przywrócenie prospołecznych zachowań skazanego. Zazwyczaj taka kara trwa od miesiąca do 2 lat, od 20 do 40 godzin miesięcznie. Ale nie można tego rozumieć tylko jako kara w rozumieniu przepisów prawa. To jest rozwiązanie, które wrosło na stałe w tkankę naszego miasta i jego instytucji. Resocjalizujemy skazanych w instytucjach kultury, oświaty, wspierają oni służbę zdrowia, ośrodki sportowe oraz domy społeczne. Skala jest naprawdę ogromna. Nie udałoby się tego osiągnąć bez ludzi, którzy w tych instytucjach pracują. Przez lata współpracy nauczyli się, jak ze skierowanymi rozmawiać. Często są to ludzie zagubieni czy sfrustrowani, którzy chcą się wygadać, a czasem wyżalić. W tych ośrodkach otrzymują pomocną dłoń, a nawet drugą szansę. Oczywiście pewny odsetek skazanych traktuje te godziny jako przykry obowiązek do „odbębnienia” lub zupełnie ignoruje polecenia kuratora. Wtedy skazany będzie musiał przyjąć inny rodzaj kary. Niemniej jednak ogromny wysiłek tyskich podmiotów przełożył się na to, że jesteśmy jednym z niewielu rejonów, gdzie osoby skazane płynnie kierowane są na prace społeczne w czasie pandemii – dodaje.

 

Obowiązki i dziwny rok 2020

Ten rok, ze względu na panującą epidemię, był wyjątkowy również w tym aspekcie. Wiele placówek mocno ograniczyło lub nawet zawiesiło przyjmowanie chętnych na odpracowanie godzin społecznych. Jedną z nich jest DPS św. Anna, który dotychczas przodował w ilości osób odpracowujących kary. – Swego czasu do Domu Pomocy Społecznej św. Anna trafił skazany, który na co dzień zajmował się systemami nagłośnieniowymi. Pomagał pensjonariuszom organizować m.in. wieczory kolędowe. Odpracował swój wyrok, a mimo to dalej w okresie świąt przychodził i pomagał przy tym wydarzeniu, które dla obecnych w domu pomocy było bardzo ważne. Takie historie zdarzają się częściej, niż może się wydawać – zauważa Aneta Marczak-Cywińska. – Niestety, z powodu pandemii nasze możliwości zostały mocno ograniczone. Co nie znaczy, że sytuacja jest zła. Naszych skazanych często kierujemy do prac na świeżym powietrzu, a w okresie przed Świętem Zmarłych przygotowywali cmentarze – dodaje.

Tyski Zakład Usług Komunalnych w tym roku przystąpił do programu. Skazańcy kierowani są głównie do działu zieleni oraz na wspomniany cmentarz. – Trafiają do nas bardzo zróżnicowane osoby, tak pod względem wieku jak i wymiaru kary, jedni przychodzą na 8 godz. inni nawet na 3 – opowiada dyrektor TZUK Agnieszka Lyszczok. – Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej pomocy i jest to dla nas duże odciążenie. Oczywiście nie wszyscy podchodzą do swoich obowiązków tak samo rzetelnie, ale tak jak wspomniałam, jeżeli mamy z kimś problem i ktoś po prostu się nie pojawia, kuratorzy reagują błyskawicznie i przysyłają inną osobę w zastępstwie. Miesięcznie jest to nawet 10 par rąk do pomocy. W okresie październikowym porządkowali alejki na cmentarzu i wykonywali inne prace porządkowe, aby przygotować obiekt przed Świętem Zmarłych – dodaje.

Jednym z podmiotów, gdzie pracuje najwięcej skazanych, jest Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. W roku ubiegłym do prac społecznych zostało skierowanych tam aż 48 skazanych. – Głównie zajmują się pracami porządkowymi i mają takie same obowiązki jak nasi regularni pracownicy. W tym roku przez większą jego część takie prace były zawieszone z powodu epidemii. Aktualnie 15 osób wykonuje u nas swoje kary. Obsługują Ośrodek Wypoczynkowy Paprocany. Zdarzały się przypadki, że skierowana do nas osoba bardzo sumiennie przykładała się do swojej pracy i znalazła u nas zatrudnienie na stałe. Inne osoby wciąż współpracują z nami na innych zasadach zatrudnienia. Jesteśmy bardzo zadowoleni z współpracy z tyskimi kuratorami – stwierdza Barbara Szindler z MOSiR.

Do Teatru Małego w Tychach trafił mężczyzna, który nawet nie posiadał dowodu osobistego, bez którego trudno cokolwiek dziś załatwić. Pracownicy zaopiekowali się nim, pokazali teatr (był w nim po raz pierwszy w życiu), sami zapłacili za robienie zdjęć niezbędnych do dowodu tożsamości i pomogli wyrobić mu ten dokument.

– To z jednej strony możliwość rehabilitacji i resocjalizacji, swoiste odpracowanie przez nich swoich win, a z drugiej oczywiste korzyści społeczne w postaci wykonania konkretnej pracy – zaznacza kurator Marczak-Cywińska. – W 2019 r. w maju z okazji jubileuszu stulecia kurateli zorganizowaliśmy kongres pod hasłem „W służbie razem”. Wszyscy pracujemy na ogromnym ładunku emocjonalnym, walczymy, aby poprzez wykonywanie działań przywracać ludzi ich społecznościom. To hasło po wydarzeniach związanych z epidemią nabrało nowego znaczenia, ale przede wszystkim obroniło się. My kuratorzy, osoby skazane skierowane na odpracowanie swoich kar, a przede wszystkim pracownicy podmiotów umożliwiającym tych kar odpracowanie, jesteśmy systemem naczyń połączonych i dokładamy wszelkich starań, by to naczynie mogło służyć naszemu społeczeństwu.