W Tychach funkcjonuje rozbudowany program opieki nad kotami wolno żyjącymi. Jego głównym założeniem jest nie tylko dokarmianie tych zwierząt, ale również kontrola populacji poprzez sterylizację i kastrację. W ramach miejskiego programu działa ponad 100 wolontariuszy, którzy na co dzień zajmują się opieką nad kotami. W tej chwili pod ich opieką znajduje się około 800 zwierząt, choć szacuje się, że rzeczywista liczba może wynosić nawet 1000. W minionym tygodniu tyscy urzędnicy rozdali karmę dla tych zwierząt.
Urząd Miasta Tychy finansuje dokarmianie kotów w okresie jesienno-wiosennym, gdy koty mają utrudniony dostęp do pożywienia. – W cieplejszych miesiącach letnich, dokarmianie jest celowo ograniczane, aby koty nie oduczyły się zdobywania pokarmu samodzielnie, dlatego mówimy o dokarmianiu a nie karmieniu – mówi Jakub Czardybon z Referatu Ochrony Środowiska Wydziału Komunalnego, Ochrony Środowiska i Rolnictwa. – Dokarmiane koty są zwierzętami wolno żyjącymi, a ich stałe karmienie może prowadzić do niekontrolowanego wzrostu populacji. W ramach programu wolontariusze otrzymują karmę od miasta. W 2024 roku zakupiono 1392 puszki mokrej karmy (o wadze 415 g każda), 80 opakowań suchej karmy (po 7 kg każde). W roku bieżącym ilość karmy pozostała podobna jak w poprzednim, czyli blisko 1000 kg, choć liczba kotów pod opieką stopniowo maleje – z około 900 dwa lata temu do ok. 800 obecnie. Sterylizacje i kastracje przynoszą efekty, ale proces jest stopniowy, więc nadal musimy zapewnić kotom odpowiednie wsparcie – dodaje urzędnik.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że dokarmianie kotów stoi w sprzeczności z dążeniem do ograniczenia ich populacji. Jednak w rzeczywistości miasto stara się zachować równowagę między humanitarną troską o zwierzęta a kontrolą ich liczby. Kluczowym elementem programu jest bowiem sterylizacja i kastracja. W 2024 roku wysterylizowano 105 kotek, wykastrowano 76 kocurów. Zabiegi kosztowały łącznie 33 940 zł. Urzędnicy podkreślają, że ograniczanie liczby kotów jest procesem stopniowym, ale przynosi efekty.
Gdzie bytują koty?
W polskich miastach koty wolno żyjące nie są oficjalnie uznawane za szkodniki, ale ich obecność bywa problematyczna. Są one częścią miejskiego ekosystemu i odgrywają rolę w ograniczaniu populacji gryzoni, ale mogą też przyczyniać się do problemów związanych z sanitariatem, hałasem (szczególnie w okresie godowym) i zagrożeniem dla ptaków miejskich. Zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt, nie można ich krzywdzić, a gminy mają obowiązek prowadzenia działań związanych z ich ochroną, sterylizacją i opieką.
Koty wolno żyjące można spotkać niemal wszędzie: na osiedlach, w ogródkach działkowych, a także w piwnicach budynków wielorodzinnych. Niektóre spółdzielnie mieszkaniowe pozwalają na otwieranie okienek piwnicznych, aby koty miały schronienie, ale nie zawsze spotyka się to z aprobatą mieszkańców. Zaniedbane miejsca bytowania kotów mogą być problemem sanitarnym – skarżą się niektórzy mieszkańcy.
– Jeśli jednak karmiciele dbają o czystość, wymieniają miski i regularnie sprzątają, koty nie stanowią problemu – przekonuje urzędnik. – Karmiciele, z którymi współpracujemy są osobami odpowiedzialnymi i nie mamy żadnych skarg od mieszkańców z terenów, gdzie prowadzone jest dokarmianie.
Pani Ania
Anna Świerpel od 2016 roku dokarmia koty wolno żyjące, starając się zapewnić im jak najlepsze warunki. Obecnie opiekuje się trzema kotami na ulicy Batorego. – Zadbałam o ich sterylizację, by ograniczyć ich rozmnażanie i hałas związany z okresem godowym. Dzięki temu moje działania nie budzą sprzeciwu sąsiadów ani spółdzielni, które często okazują się przychylne. Koty, którymi się opiekuję, pełnią również ważną rolę w ekosystemie. Jak się koty pokazały, szczury zniknęły. Chociaż nie trzymam kotów w piwnicy, to znam osoby, które to robią i dbają o czystość, sprzątając i obsługując kuwety. Jeśli spółdzielnia lub mieszkańcy nie chcą kotów w piwnicy, można znaleźć inne rozwiązania, np. postawić budki na zewnątrz.
Jak zostać karmicielem?
Każdy, kto chce pomagać kotom, może zostać karmicielem. Wystarczy zgłosić się do urzędu, gdzie prowadzona jest lista wolontariuszy. Po zapisaniu można otrzymać karmę od miasta. Osoby, które trafiają na listę w środku sezonu, muszą czekać na kolejne wydawanie karmy. Każdy karmiciel podpisuje oświadczenie, że otrzymana karma zostanie przeznaczona wyłącznie na koty wolno żyjące. Podaje również lokalizację, w której bytują koty, co pozwala urzędowi monitorować sytuację. Ile kosztuje opieka nad kotami? W 2024 roku miasto wydało na opiekę nad kotami: 4245,60 zł na mokrą karmę, 4319 zł na suchą karmę, oraz wspomniane już 33 940 zł na sterylizacje i kastracje.
Co z innymi zwierzętami w mieście?
Koty to jedyny gatunek objęty tak szerokim wsparciem. Gołębie, sarny czy jeże nie są regularnie dokarmiane ani objęte podobnym programem. W razie wypadków czy chorób miasto współpracuje z Leśnym Pogotowiem Jacka Wąsińskiego w Mikołowie, gdzie przewozi ranne dzikie zwierzęta znalezione na terenie Tychów. Straż miejska pomaga w ich transporcie. Osoby zainteresowane dołączeniem do programu mogą skontaktować się z panem Jakubem (32 776-39-34 numer wew. 3934 lub UM Tychy pokój 904).