Wiem co mam zrobić i zrobię to!

0
199
fot. Piotr Podsiadły

Po dekadzie od pierwszego spotkania gościem Tyskiej Galerii Sportu ponownie był zawodnik MMA (mieszanych sztuk walki), Marcin Held. Tyski wojownik opowiedział o tym, jak potoczyła się jego kariera, co robił przez ostatnie dziesięć lat oraz o zbliżającej się mistrzowskiej walce o pas federacji KSW w wadze lekkiej.

Kiedy rozmawialiśmy z Marcinem Heldem pod koniec stycznia, zawodnik był wtedy świeżo po efektownej wygranej z Davy’m Gallonem podczas gali KSW w Paryżu i czerpał satysfakcje z dobrej walki. Jego notowania w federacyjnym rankingu poszły na tyle w górę, że dziś tyszanin jest już pretendentem do zdobycia pasa mistrzowskiego federacji KSW w wadze lekkiej. 10 maja w LDLC Arena we francuskim Lyonie, Polak stoczy walkę o tytuł, a jego rywalem będzie aktualny mistrz – Salahdine Parnasse. – Do tej pory miałem w swojej karierze okazję walki o mistrzowski pas tylko raz i było to naprawdę dawno. W Bellatorze, około 10 lat temu, czyli na tamte czasy w drugiej największej federacji MMA na świecie – wspominał sportowiec podczas spotkania z mieszkańcami.

Jakie nastroje panują u Marcina Helda w trakcie przygotowań do majowej walki? – Będzie to na pewno bardzo trudny pojedynek. Walki mistrzowskie mają to do siebie, że składają się z pięciu rund, a nie trzech i już to sprawia, że przygotowania do pojedynku wyglądają zupełnie inaczej. W związku z tym uważam, że kluczem może być w walce z Francuzem kondycja – analizuje tyszanin. – Parnasse na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że będę dążył do walki w parterze, gdzie najlepiej się czuję i ja też nie ukrywam, że taki właśnie będzie mój plan. Jest to jednak taki element walki, który jest najbardziej męczący. Stójka na pewno wydaje się kibicom bardziej efektowna, ale to najmniej obciążający fizycznie fragment pojedynku. Dążę do tego, abym kondycyjnie był przygotowany na pełne pięć rund. Wyjdę do tej walki bez większych kompleksów. Wiem co mam zrobić i zrobię to – zapewnił zawodnik.

Tyszanin opowiadał także o początkach swojej kariery, o walce w Meksyku, potyczkach w Australii i pobytach w Stana Zjednoczonych. O swoich rywalach, o Polsce i o tym, że nie często zdarzało mu się walczyć w naszym kraju, a także o freak fightach i o tym, czy MMA jest sportem niebezpiecznym. Teraz Marcina Helda czeka kilka tygodni przygotowań do walki i jak sam zaznaczył, najważniejsze pod czas nich będzie to, aby nie złapać żadnej kontuzji.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj