Tyszanin zawalczy o pas mistrzowski?

0
1872
fot. KSW

Marcin Held, zawodnik MMA, pod koniec 2023 roku dołączył do federacji KSW. Przygodę w nowym miejscu rozpoczął od porażki, ale później przyszły dwa kolejne zwycięstwa. Nieco ponad miesiąc temu podczas gali KSW w Paryżu w wielkim stylu poddał swojego rywala, Davy’ego Gallona. Czy w kolejnym pojedynku czeka go walka o pas mistrzowski wagi lekkiej? Z tyskim wojownikiem rozmawiał Piotr Podsiadły.

Podczas ostatniej, grudniowej gali KSW w Paryżu, pokazałeś się z wyśmienitej strony i zostałeś wyróżniony za najlepsze poddanie wieczoru. Czy ten pojedynek potoczył się dokładnie tak, jak go sobie zaplanowałeś?

Marcin Held: Nie nastawiałem się na to, że uda się walkę zakończyć tak szybko, ale z drugiej strony, byłem przygotowany na każdy wariant. Po to trenujemy i sparujemy, aby kiedy nadarzy się w pojedynku okazja, wykorzystać ją i skończyć rywala przed czasem. Szybko udało się przeciwnika sprowadzić do parteru i utrzymać go tam do samego końca. Czasami zdarza się, że po obaleniu rywal wyrywa się, udaje mu się uciec i wstać. Mojemu przeciwnikowi się to nie udało, a ja spokojnie mogłem pracować nad techniką kończącą. Postawiłem na gilotynę, która okazała się skuteczna.

Kibice kochają zawodników za krwawe walki i mocne nokauty. Ty specjalizujesz się w walce w parterze, w zapasach, grapplingu i poddaniach. Mam jednak wrażenie, że po pojedynku w Paryżu, Twój styl bardzo przypadł kibicom do gustu.

Od zawsze byłem zawodnikiem, który raczej nie dawał krwawych, brutalnych walk. Moje rywalizacje są bardziej techniczne, dużo jest w nich walki w parterze. To jest mój styl i tak lubię walczyć. MMA to nie tylko „stójka” i choć zdaję sobie sprawę, że kibice lubią, kiedy w oktagonie leje się krew, to jednak coraz bardziej doceniają technikę i walkę w parterze.

Chyba każdy z zawodników MMA marzy o tym, aby trafić do UFC. Ty tego dokonałeś, ale często mówi się nieudanej przygodzie Marcin Helda w „Stanach”. Czy Ty również traktujesz pobyt w UFC jako nieudany?

Myślę, że było mnie wtedy stać na dużo więcej. Wszystkie trzy pierwsze przegrane mogły potoczyć się zupełnie inaczej. Jedną z walk – trzecią, przegraną na punkty, wszyscy – cała hala, eksperci, kibice i widzowie przed telewizorami, typowali jako moją wygraną. Wszyscy, oprócz… sędziów. Było tam sporo kontrowersji. Potem wygrałem, w czwartym pojedynku, z bardzo silnym rywalem i… przygoda UFC się zakończyła. Czuję niedosyt, bo były to walki do wygrania, a to by oznaczałoby, że mój pobyt w tej federacji byłby zdecydowanie dłuższy. Zabrakło trochę szczęścia.

Od grudnia 2023 roku jesteś zawodnikiem polskiej federacji KSW. Wcześniej, oprócz UFC, należałeś także do Bellatora, ACA i PFL. W której z federacji czułeś się najlepiej i jak na ich tle wypada nasze rodzime KSW?

Najlepiej wspominam pobyt w Bellatorze. Spędziłem tam najwięcej czasu i byłem mocno zżyty z całą ekipą. Zwiedziłem wówczas chyba całe Stany Zjednoczone, wzdłuż i wszerz… Zarówno miejscowości typowo turystyczne, jak i te mniejsze, gdzie Bellator również organizował gale. Musze jednak przyznać, że w KSW także czuję się bardzo dobrze. Choć jestem nowy, to wszystkich dookoła znam już od dawna, bo wiele razy gościłem na galach KSW, będąc w narożniku u kolegów tam walczących. Gale są organizowane bardzo profesjonalnie, co zresztą widać w telewizji. Przewagą Bellatora czy UFC jest organizowanie większej ilości gal na całym świecie, ale KSW także coraz częściej wychodzi poza granice naszego kraju.

Jesteś jednym z najbardziej doświadczonych zawodników MMA w Polsce. Walczysz na zawodowym ringu już blisko 16 lat. Mam jednak wrażenie, że nie jesteś zawodnikiem tak rozpoznawalnym jak inni sportowcy, którzy nie osiągnęli w swojej karierze tyle, co Ty.

Może faktycznie tak jest, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Cieszę się, że moją pracę doceniają przede wszystkim środowisko i ludzie, którymi się otaczam, moja rodzina, kibice oraz organizacje, z którymi współpracowałem i współpracuję. Nie zabiegam o popularność. Natomiast dlaczego tak jest? Kiedy zaczynałem, MMA nie było tak popularnym sportem jak dziś. A potem… miałem trochę pecha. Jak walczyłem w Bellatorze, walki nie były transmitowane w Polsce. Kiedy odszedłem do UFC, gale Bellatora pojawiły w Canal+ i TVP Sport. Gal UFC nie transmitowano w naszym kraju, a kiedy odszedłem, podpisano umowę na transmisje w Polsacie Sport. Nawet jak trafiłem do KSW, to walki federacji przestał transmitować Polsat, a zaczęła Viaplay. Teraz KSW można oglądać w Canal+. Natomiast tak jak powiedziałem, zupełnie mi ten brak popularności nie przeszkadza.

Jakie są plany Marcina Helda na występy w federacji KSW? Jeśli sięgniesz po pas, będzie chciał kontynuować współpracę, czy może liczysz na powrót do UFC?

W KSW mam jeszcze dwie walki. Myślę i mam nadzieję, że jedną z nich stoczę o pas mistrzowski w wadze lekkiej. Nie wykluczone, że będzie to ten najbliższy pojedynek, ale nie mogę tego potwierdzić, że tak będzie na 100%. Wtedy moim przeciwnikiem były aktualny mistrz – Salahdine Parnasse. Tak naprawdę jednak nie zabiegam o to, by o ten pas walczyć jak najszybciej. Jest jeszcze jeden zawodnik, z którym bardzo chciał się zmierzyć. To numer dwa w rankingu – Valeriu Mircea. Oczywiście jest marzenie, żeby wrócić do UFC i pokazać na co naprawdę mnie stać. Natomiast co będzie, zobaczymy. Myślę, że jeśli zdobędę pas, to z KSW także pojawi się dobra oferta, żeby zostać.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj