Wywiad z Sebastianem Kokoszką, nowym komendantem tyskiej straży miejskiej

1
437
Sebastian Kokoszka (z lewej). Fot. UM Tychy

Jak już informowaliśmy, zwycięzcą konkursu na nowego komendanta tyskiej straży miejskiej został Sebastian Kokoszka. Poprosiliśmy świeżo upieczonego szefa tyskich strażników o rozmowę.

„Twoje Tychy”: Zawód strażnika miejskiego często postrzegany jest jako dość nietypowy. Jakie cechy powinien mieć idealny kandydat na to stanowisko?

Sebastian Kokoszka: – To prawda, zawód strażnika miejskiego nie jest dla każdego i na pewno nie każdy ma predyspozycje, by pełnić tę rolę. Strażnik miejski musi posiadać przede wszystkim wysoki poziom samokontroli. W naszej pracy codziennie spotykamy się z bardzo różnymi ludźmi i niestety nie zawsze są to miłe, spokojne rozmowy. Czasem trafiamy na osoby, które mogą być bardzo trudne w kontaktach, potrafią zachowywać się agresywnie czy nieprzyjemnie, a wtedy kluczowe jest, by zachować spokój i opanowanie. Oprócz tego, niezwykle istotna jest kondycja fizyczna. Nasza praca wymaga aktywności, sprawności fizycznej i często szybkiej reakcji. W pewnych sytuacjach, jak na przykład zabezpieczanie wydarzeń czy interwencje w sytuacjach zagrożenia, musimy być gotowi do działania i reagowania na różne sytuacje. Strażnik musi być osobą, która potrafi zachować zimną krew i działać skutecznie nawet w sytuacjach stresujących. Wymaga to zarówno odpowiednich predyspozycji fizycznych, jak i psychicznych.

Jakie są najczęstsze, krzywdzące was stereotypy i jak sobie z nimi radzicie?

– Niestety, stereotypy wokół naszej pracy są bardzo mocno zakorzenione w świadomości ludzi, a zmiana tego wizerunku nie jest łatwa. Najbardziej znany jest chyba ten, że strażnicy miejscy są głównie od zakładania blokad na koła i „gonienia babci z pietruszką”, czyli interwencji wobec osób sprzedających w miejscach niedozwolonych. To sięga jeszcze lat 90. i początków XXI wieku, kiedy rzeczywiście wiele z naszych działań koncentrowało się na tego typu sprawach. Dziś jednak nasze obowiązki są dużo bardziej zróżnicowane. Staramy się zmieniać ten wizerunek, pokazując, jak wiele działań podejmujemy na rzecz mieszkańców i miasta. W tym celu uruchomiliśmy profil na Facebooku, gdzie regularnie informujemy o tym, co robimy na co dzień, jakie podejmujemy akcje, jakie działania profilaktyczne organizujemy. Chcemy, by mieszkańcy widzieli nas jako wsparcie, a nie tylko jako osoby, które nakładają mandaty. To nie jest proste, bo zmiana stereotypów wymaga czasu, ale wierzymy, że poprzez otwartą komunikację i edukację możemy osiągnąć pozytywny efekt.

Jak zmieniła się rola straży miejskiej na przestrzeni lat?

– Rola straży miejskiej zmieniała się bardzo dynamicznie na przestrzeni ostatnich dwóch dekad. Kiedy zaczynałem, miałem bardzo uproszczone wyobrażenie o tej pracy. Wydawało mi się, że będzie to głównie patrolowanie, zakładanie blokad, czasem wezwanie za nieprawidłowe parkowanie. Jednak szybko zrozumiałem, że jest to o wiele bardziej złożona rola. Dzisiaj nasze obowiązki to nie tylko dbanie o porządek na ulicach, ale także wiele zadań związanych z ochroną środowiska, profilaktyką społeczną i edukacją. Różnica pomiędzy tym, co robiliśmy kiedyś, a tym, co robimy teraz, to ogromny przeskok. Obecnie, oprócz standardowych zadań, mamy także nowe obowiązki związane ze wspomnianą ochroną środowiska i porządkiem publicznym. Warto również wspomnieć, że nasze działania są teraz bardziej transparentne – mieszkańcy mają możliwość śledzenia naszych działań, co także wpływa na budowanie wzajemnego zaufania.

Skoro wspomniał pan o ochronie środowiska, jakie działania podejmujecie w tym zakresie? Chyba rozpoczyna się sezon na „kopcenie”?

– Ochrona środowiska stała się jednym z kluczowych obszarów naszej działalności. Wspólnie z Wydziałem Komunalnym, Ochrony Środowiska i Rolnictwa kontrolujemy posesje, aby sprawdzić, czy właściciele przestrzegają przepisów uchwały antysmogowej. W związku z tym, zainwestowaliśmy w nowe technologie, takie jak dron, który pomaga nam monitorować i wyselekcjonować posesje wymagające kontroli. Dron jest w stanie wskazać, gdzie wydobywają się zanieczyszczenia, co pozwala nam lepiej ukierunkować nasze działania. Zakup drona był możliwy dzięki Budżetowi Obywatelskiemu, co pokazuje, że mieszkańcy widzą potrzebę inwestowania w nowoczesne narzędzia. Dzięki niemu jesteśmy w stanie szybciej i skuteczniej reagować na sytuacje, które mogą wpływać na jakość powietrza, zwłaszcza teraz, gdy zaczyna się sezon grzewczy. W okresie jesienno-zimowym szczególnie intensyfikujemy nasze kontrole, ponieważ to wtedy problem emisji zanieczyszczeń jest najbardziej dotkliwy. Z kolei w lecie koncentrujemy się na działaniach w miejscach rekreacyjnych, takich jak parki i kąpieliska, gdzie szczególnie ważne jest utrzymanie porządku.

Wasz dron to de facto małe, przenośne laboratorium. Bardzo zaawansowana i nowoczesna technologia. Jakie inne zmiany wprowadziliście, aby dostosować się do współczesnych wymagań?

– Rzeczywiście, nasza praca uległa znacznemu unowocześnieniu. Planujemy w najbliższym czasie wdrożyć cyfrowe systemy łączności, które pozwolą nam na bardziej efektywną wymianę informacji między funkcjonariuszami. Do tej pory korzystaliśmy głównie z tradycyjnych, analogowych metod komunikacji, ale dziś świat idzie do przodu, a my nie możemy zostać w tyle. Przejście na łączność cyfrową pozwoli nam lepiej koordynować nasze działania w terenie. Ponadto, oprócz klasycznej strony internetowej, zdecydowaliśmy się na silniejszą obecność w mediach społecznościowych. Profil na Facebooku to nasz sposób na bezpośredni kontakt z mieszkańcami. Dzięki temu możemy nie tylko informować o naszych działaniach, ale także jest to świetne narzędzie do organizowania i promowania akcji profilaktycznych, które pomagają zwiększać świadomość na temat bezpieczeństwa i ochrony środowiska w naszym mieście.

Niewiele osób wie, że to do waszych zadań należy prowadzenie biura rzeczy znalezionych. Częściej oddajemy znalezione rzeczy?

– Biuro rzeczy znalezionych to jedno z tych zadań, które kiedyś były mniej istotne, a dziś stały się jednym z naszych stałych obowiązków. W latach 2000, kiedy zaczynałem pracę, niewiele osób zgłaszało znalezione przedmioty. Często było tak, że jak ktoś coś znalazł, po prostu zatrzymywał to dla siebie albo, w najlepszym wypadku, odnosił na policję. Świadomość społeczna na ten temat była zupełnie inna. Dzisiaj jest to zadanie, które realizujemy regularnie. Mieszkańcy coraz częściej zgłaszają do nas znalezione rzeczy, a my staramy się odnaleźć ich właścicieli. To zadanie, które na pierwszy rzut oka może wydawać się mniej istotne, ale dla wielu osób ma duże znaczenie. Często odbieramy zgubione dokumenty, portfele czy telefony

Co 24 lata temu sprawiło, że zdecydował się pan na karierę w straży miejskiej?

– Moja decyzja o dołączeniu do straży miejskiej była z początku bardzo pragmatyczna. Studiowałem wtedy zaocznie i szukałem pracy, która pozwoli mi pogodzić obowiązki zawodowe z nauką. Straż miejska dawała mi taką elastyczność – mogłem pracować, a jednocześnie studiować, bo grafiki były na tyle elastyczne, że mogłem je dopasować do zajęć. Było to dla mnie bardzo ważne, ponieważ wykształcenie było moim priorytetem. W tamtym czasie moje wyobrażenie o pracy w straży miejskiej było dość ograniczone – myślałem, jak już wspomniałem wcześniej, że to głównie patrolowanie, zakładanie blokad, a potem powrót do domu. Po kilku miesiącach zrozumiałem, że straż miejska to coś znacznie więcej. To praca pełna wyzwań, różnorodnych obowiązków i możliwości rozwoju. Po latach, widząc, jak wiele zmieniło się w naszym podejściu do mieszkańców i jakie nowe technologie i metody wprowadzamy, jestem dumny, że mogłem być częścią tej ewolucji.

1 KOMENTARZ

  1. Doskonale Cie pamietam panie Sebastianie. Pewnego dnia mielismy z chlopakami mocna awanture pod andromeda i uciekalismy z miejsca zdarzenia maluchem, ja kierowalem. To byl chyba 2002 rok. Gdzies kolo komendy policji maluch zakrecil sie o 360 stopni na srodku skrzyzowania i Wy nas wtedy zatrzymaliscie. Pamietam jak wtedy pytales czy jestesmy pijani a ja wpieralem, ze nie, ze nas napadli i dostalismy gazem po oczach. A wiedzialem wtedy kim Ty jestes bo chodziles z moim bratem do szkoly. Szalone czasy, no i miales wtedy racje, bylismy mocno pijani.
    Do dzis sie czasem zastanawiam jak nam sie wtedy udalo z tego wykrecic :).
    Pozdrawiam i gratuluje!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.