Wielki Szu w Mediatece

0
431
Fot. Arkadiusz Dębowski

15 czerwca w Mediatece odbyło się spotkanie z Janem Nowickim – aktorem, piosenkarzem, autorem tekstów, ostatnio również pisarzem. Rozmowa z 83-latkiem była ostatnim spotkaniem w ramach cyklu „Tury Kultury” przed wakacjami.

Pogawędka z Wielkim Szu w Tychach rozpoczęła się od recenzji Macieja Stuhra najnowszej książki Nowickiego p.t. „Szczęśliwy bałagan”. Fragmenty tej recenzji brzmiały następująco: „Od miasta do miasta, z przedziwną pielgrzymką krąży stary dziad. Skąd przybył, dokąd zmierza. Dymy z papierosów koniakiem przepija. Śpi po zajazdach, karczmach, a czasem ludziom po domach. Gada i bajdurzy nieustannie. Listy pisze, Bóg wie do kogo. Ponoć ktoś odpisuje. Ci, którym się wydaje, że to wszystkie rozumy zjedli, twierdzili, że to amant polskiego kina. Ale że nawet dzieci się z tego na głos śmiały, to i cicho potem siedzieli. Przyjeżdża, zamiesza ludziom w głowie i rusza w dalszą drogę” Całość recenzji umieszczono z tyłu książki „Szczęśliwy bałagan” – To mój chrześniak. Musiał dobrze napisać o ojcu chrzestnym – komentował słowa Stuhra żartobliwie Nowicki.

Prowadzący rozmowę Marcin Michrowski, pozwolił aktorowi opowiedzieć całą swoją historię od a do z. Nowicki skupił się na genezie powstawania jego książek. Nie zabrakło także humorystycznych anegdot, związanych z procesem ich tworzenia. – Proszę państwa, wy tak patrzycie na mnie i nie wiecie co to za gość. Czy to jest Wielki Szu, czy to jest Eryk z filmu Lubaszenki, czy to jest Ketling, nie daj Boże. Ja tego strasznie dużo „naciachałem”, ponad 200 ról – opowiadał z przekąsem Nowicki. Zdradził również, że zdarzało mu się nie oglądać filmów, w których występował.

Pisanie książek.

Jak Jan Nowicki zaczął pisać książki? – Po latach stało się coś takiego ze mną, że zająłem się pisaniem. Pisaniem w sensie zawodowym. Napisałem 12 książek, co wcale nie oznacza, że ilość cały czas przechodzi w jakość – podkreślał. – Zacznijmy od tego, że ja jestem nieprawdopodobnym miłośnikiem i zawsze byłem miłośnikiem książek. „Czytanie to jest fruwanie”. Ubolewam nad tym, że ludzie w Polsce, zwłaszcza młodzież, przestali czytać. To jest hańbiące. Czytać to znaczy bardzo się rozwijać, umieć rozmawiać na różne tematy– dodawał.

Pierwsza książka.

Aktor wyczerpująco wyjaśnił genezę napisania pierwszej książki. Była ona związana z bardzo emocjonalnym momentem w życiu Jana Nowickiego. – Pierwsza książka, którą napisałem, powstała po śmierci mojego przyjaciela – Piotra Skrzyneckiego. Był to mój kumpel, z którym przyjaźniliśmy się ponad 30 lat. Piotr był dla mnie wszystkim, wielkim przyjacielem. W momencie jego śmierci poczułem w sobie taką pustkę. Wpadłem na pomysł, żeby spacyfikować tęsknotę, która była przeogromna, bo nie miałem z kim rozmawiać. Postanowiłem pisać listy do niego do nieba. Pisałem listy, by opowiedzieć, co się dzieje ze mną, co się dzieje w Krakowie. Mało mi było tego. On „odpisywał” z nieba do mnie. Pisałem 5 lat do nieba i 5 lat odpisywałem z nieba na ziemię. Stąd też powstały felietony „Między niebem a ziemią”. Nigdy nie przypuszczałem, że to zostanie wydane –  opowiadał aktor.

Siła tytułu.

Aktor wyjaśniał zgromadzonym, dlaczego tytuł w książkach jest ważny i dodał, że niektóre z tytułów jego książek wymyślają członkowie jego rodziny – Tytuł jest bardzo ważny. Mam wrażenie, że często ludzie czytają tylko tytuł – mówił Nowicki. – Jeden z tytułów moich książek wymyślił mój wnuk, „Moje psie myśli” – dodawał.

Co z aktorstwem.

Jan Nowicki coraz rzadziej pojawia się na szklanym ekranie lub na deskach teatrów, jak sam opisuje swoją karierę aktorską? – Jestem człowiekiem, któremu się powiodło w zawodzie aktora. Może dlatego, że ja tych oczekiwań związanych z aktorstwem w ogóle nie miałem. Wychowałem się w czasach, gdy była bieda. Do dziś uważam, że nie ma nic bardziej kształcącego dla młodego artysty niż bieda. Bieda uczy pokory. Później każda zarobiona stówa, tysiąc złotych smakuje dwa razy lepiej – wyjaśniał mistrz.

Szczęśliwy bałagan – czym jest?

To zbiór myśli, historie z życia Jana Nowickiego napisane jeszcze przed wybuchem pandemii COVID-19. Jak powstała? – Mam takiego kolegę, z którym koresponduję. Nie mogę wam powiedzieć, gdzie mieszka, bo byście się domyślili o kogo chodzi. Zachęcam do przeczytania – mówił. – Byłem absolutnie przekonany, że książka oparta na naszej korespondencji miałaby absolutnie sens. Dlatego, że on jest mądrzejszy ode mnie – żartował Nowicki. – Gdy skończyliśmy pewien etap pisania postanowiłem wydać to jako książkę, a on miał pewne wątpliwości. Ale wydałem to – kontynuował. – Tytuł podobnie jak w przypadku książki „Moje psie myśli”, wymyślonej przez mojego wnuka, powstał z przypadku. „Szczęśliwy bałagan”. Bardzo mi się spodobał, bo jest duży bałagan w tych naszych opowieściach, a jeśli chodzi o szczęście to mój mózg, ewentualnie czytelnik sam uzna czy jest to szczęście czy nieszczęście. W ten sposób powstał tytuł. „Tytuł to jest potęga” – dodawał. Aktor zapowiedział też powstanie drugiego tomu książki p.t. „Szczęśliwy bałagan” – Tego materiału mam dość dużo – pointował.

Spotkanie zakończyło się humorystycznymi anegdotami z życia aktora. Wydarzenie w Mediatece trwało nieco ponad godzinę, ale wszyscy zgromadzeni chcieli „jeść garściami” Jana Nowickiego i z uwagą słuchali każde jego słowo. Na koniec można było sobie zrobić zdjęcie z mistrzem i zakupić tom jego najnowszej książki, z dedykacją od autora. Cykl „Tury Kultury” wraca dopiero we wrześniu.