Z piekła do… czyśćca

0
326

Po nieco ponad kwadransie spotkania w Katowicach GKS Tychy przegrywał 0:2 i nic nie wskazywało na to, by mógł w sobotę zdobyć choćby punkt. Tymczasem wystarczyło dobre ostatnie 10 minut, by tyscy pierwszoligowcy zremisowali 2:2.

Od wielu lat GKS Tychy nie przegrał ze swym imiennikiem z Katowic i w sobotnim meczu to podopieczni trenera Artura Derbina uważani byli za faworytów. Tymczasem w 8 i 16 minucie katastrofalne błędy w defensywie spowodowały, że dwie kontry „Gieksy” przyniosły jej dwa gole. Co gorsza, także kolejne minuty obnażały fatalną tego dnia jakość gry tyszan. Wystarczy stwierdzić, że pierwszy celny strzał na bramkę gospodarzy odnotowaliśmy w… 65 minucie!

Piłkarze GKS Katowice mieli jeszcze przynajmniej cztery znakomite okazje do podwyższenia. Nie wykorzystali ich i to zemściło się na nich w samej końcówce. Najpierw kontaktowego gola w 82 min. zdobył Tomaš Malec, a trzy minuty później po główce Nemanji Nedića katowiczanie sami sobie strzelili gola i mecz zakończył się remisem 2:2.

GKS Katowice – GKS Tychy 2:2 (2:0). Gole: Szwedzik (8′, 16′) oraz Malec (82′) i Repka (85′ samob.).
GKS Tychy: Jałocha – Mańka, Nedić, Szymura, Wołkowicz –  Janiak (72′ Kozina), Paprzycki (46′ J. Piątek), Steblecki (72′ Żytek), Grzeszczyk, Kargulewicz (46′ K. Piątek) – Jaroch (46′ Malec). Żółte kartki: Steblecki, Żytek i Grzeszczyk.