Iron Run po tysku

0
1109

Licząca 6 osób ekipa z Tychów stanęła na starcie konkurencji Iron Run, rozgrywanej w ramach Festiwalu Biegowego w Piwnicznej Zdroju (10-12.09). To wyjątkowe zawody, podczas których uczestnicy muszą pokonać w ciągu trzech dni 9 biegów – górskich, ulicznych, crossowych na długich, średnich i krótkich i dystansach. Suma tych wszystkich biegów to 139 km!

Nie trzeba dodawać, iż są to zawody tylko dla najtwardszych uczestniczek i uczestników, ludzi o żelaznej kondycji, którzy potrafią właściwie rozplanować siły i pokonać zarówno „sprinterskie” dystanse na 1 milę, jak i ultramaraton. Między biegami jest bardzo mało czasu na sen i regenerację, a jeśli ktoś notuje słabsze wyniki, ma go… jeszcze mniej. Zawodnicy Iron Run to prawdziwa elita biegaczy podczas Festiwalu Biegowego, na który składa się łącznie 18 biegów i zawodów nordic walking). Można sobie wybrać dowolny bieg lub kilka, jednak nie dotyczy to Iron Run. Aby go zaliczyć, trzeba przebiec wszystkie 9 dystansów i nie ukończenie jednego dyskwalifikuje zawodnika. Oto te biegi: piątek – 17.50 Mila (1.609 m), 18.50 Bieg na 15 km, 22.20 Bieg Nocny 7 km; sobota – 5.30 Ultramaraton 61 km, 20.05 Bieg na 3 km, 21.55 Nocny Bieg 5 km; niedziela – 7.30 Koral Maraton, 13.15 Bieg na Górę Kicarz, 14.30 Bieg na 1 km. Do klasyfikacji zaliczany był łączny czas tych biegów.

Spośród tyszan w Iron Run startował wcześniej jedynie Andrzej Kowalczyk, pozostali z szóstki to debiutanci, ale spisali się znakomicie. Nie tylko w komplecie ukończyli zawody, ale troje uplasowało się w czołowych szóstkach swoich kategorii wiekowych. Oto wyniki tyszan (po łącznym czasie – miejsce w klasyfikacji generalnej/miejsce kat. wiekowej): Andrzej Kowalczyk (Sportowa Perspektywa) 12:52.28 – 7/3, Krzysztof Kościelnik (Team Papry) 14:10.48 – 10/6, Mariusz Ryniak (40-latek Tychy/42k Pro Team) 15:57.08 – 28/15, Bastek Kaczor – Runhogs Tychy (16:59.06) – 42/22, Ewelina Majewska (4-latek Tychy/Vege Runners) – 17:21.34 – 51/6, Michał Fidor (Runhogs Tychy) 18:22.30 – 56/31.

Biorąc pod uwagę fakt, iż w Iron Run startowało 61 biegaczy, zawodnicy z Tychów stanowili 10 procent stawki! Można powiedzieć, że tyszanie zdominowali tę konkurencję.

Swoje wrażenia z trzydniowych zawodów tak opisał Andrzej Kowalczyk: – Miałem wrażenie, jakbym zasnął o godzinie 18.50 w piątek i obudziłem się o godzinie 15 w niedziele. Wszystko co pomiędzy połączyło się w jeden wielki schematem: bieg, posiłek, płyny, bieg, płyny, bieg, posiłek, płyny, 2 godziny snu, 7 godzin biegu, posiłek, drzemka, bieg, posiłek, bieg, 5 godzin snu, bieg, posiłek, bieg, bieg. Normalnie, po solidnym dniu treningu, wiesz, że jutro masz luźniejszy dzień, który przeznaczysz na odpoczynek. A tutaj po pokonaniu jednego dnia trzech biegów po asfalcie, ponad 70 pięter w ramach tych trzech biegów, ponad 23 km w tempie poniżej 4,15 min/km, masz zaledwie dwie godziny snu, bo rano czeka cię ponad 60-kilometrowa wyprawa. Kończysz ją … i znów nie ma czasu się nacieszyć, bo za parę godzin musisz utrzymać tempo rywalizacji i polecieć 8 km w tempie 4,20 min/km.

– To bardzo trudne zawody, a każdy kolejny bieg nawarstwia zmęczenie – dodał Michał Fidor. – W drugim dniu trzeba było pokonać m.in. 61 km po górach, a trzeciego z rana – maraton po asfalcie. Dla uczestników Iron Run był jednak przygotowany specjalny namiot na regenerację i odpoczynek z jedzeniem i dostępem do masaży, ale czasu właśnie na odpoczynek było niewiele. Konkurencje Iron Run mają bardziej rygorystyczne limity czasowe w każdym biegu niż inni zawodnicy – jak się nie zdąży zmieścić w jakimś biegu, to automatycznie odpada z całych zawodów. Ważne było, że jako tyska grupa wspieraliśmy się na trasie. Choć na co dzień biegamy w różnych klubach, każdy startował indywidualnie, dla siebie, czuliśmy, że reprezentujemy barwy jednego miasta. I to nas także dopingowało…

Foto: W Iron Run startowało 61 biegaczy, 6-osobowa grupa z Tychów to 10 procent stawki! Od lewej: Bastek Kaczor, Andrzej Kowalczyk, Ewelina Majewska, Mariusz Ryniak, Michał Fidor, z przodu – Krzysztof Kościelnik.

ARC