Łukasz Diduszko: Mistrzowski brąz przed… ligą

0
256

Jak już informowaliśmy, pozyskany przed tym sezonem do koszykarskiego zespołu GKS Tychy Łukasz Diduszko, wywalczył wraz z kolegami z reprezentacji brązowy medal mistrzostw Europy w koszykówce 3×3.

W minionym sezonie 35-letni zawodnik grał w GTK Gliwice i przed Igrzyskami Olimpijskimi w Tokio był w szerokiej, ośmioosobowej kadrze. Do Japonii ostatecznie nie pojechał, ale po tej imprezie zastąpił w kadrze Michaela Hicksa i otrzymał szansę gry w Paryżu.

– Jadąc na zgrupowanie przez mistrzostwami miałem świadomość, że mogą być zmiany w składzie. Zresztą każdy zawodnik, który przyjeżdżał na zgrupowanie, miał szansę zagrać w reprezentacji Polski. Mnie akurat to się udało w turnieju, który tak szczęśliwie się zakończył. Jest to dla mnie spełnienie marzeń – powiedział.

Pytany o samą imprezę w Paryżu, Łukasz Diduszko stwierdził:

– Po fazie grupowej powiedzieliśmy sobie, że każdy następny mecz będzie spotkaniem o życie. Chcieliśmy rozegrać pięć meczów i wszystkie wygrać, ale niestety nie udało się. Po meczu z Holendrami uwierzyłem, ze może być dobrze. To przecież zawodowa drużyna, jeździ na turnieje po całym świecie i zawodnicy dostają comiesięczne wynagrodzenia. Przegranego półfinału z Litwą nie ma co już rozpatrywać, a myślę, że ten brąz, wyrwany w ostatniej chwili Rosjanom, smakuje bardziej niż smakowałoby przegrane złoto.

O swojej grze w odmianie koszykówki 3×3 mówił tak:

– Większość z nas miała w przeszłości styczność z tzw. streeballem. Grało się na asfalcie czy betonie i ludzie, którzy zetknęli się w tą odmianą koszykówki chce grać dalej, szukać swojej szansy. Tutaj liczy się rzut z dystansu, zbiórka, obrona. Nigdy nie byłem skoczny, ani wysoki, ale w 3×3 to nieistotne. Liczy się charakter, energia. Czasem nie ma czasu podczas meczu z kolegami porozmawiać, wymienić uwagi, zdążymy powiedzieć jaka zagrywka i to wszystko. Kiedy podczas meczu jest sekunda na podjęcie decyzji, nie ma czasu, by otrzeć pot. I na treningach kadry aż iskry lecą, bo każdy walczy o miejsce w składzie. Do koszykówki 3×3 trafiłem za namową mojego przyjaciela Szymona Rducha i będę mu za to wdzięczny do końca życia. W koszykówce 5×5 nigdy nie otrzymałbym szansy wystąpienia na mistrzostwach Europy, a jako koszykarz 3×3 jeżdżę na prestiżowe imprezy po całym świecie.

Na pytanie czy należy od dziecka szkolić zawodników w wersji 3×3, koszykarz odpowiedział:

– Jak najbardziej. To są dwie inne dyscypliny i w obu mogą się sprawdzać zawodnicy, którzy mają zupełnie odmienne predyspozycje. W 3×3 łatwiej gra się tym, którzy nie są wysocy i skoczni, ale mają serce i charakter. Tutaj sędziowie bardziej pozwalają na fizyczną walkę – jak w pojedynku bokserskim, jest dużo zbliżeń, dużo klinczu, dużo uderzeń. Trzeba wskoczyć na wysokie tempo, na szczęście te zmiany są w 3×3 częstsze, co pozwala złapać oddech i utrzymać meczowy rytm.

A trener Tomasz Jagiełka dodał: – To są bardzo różne nawyki koszykarskie, w 3×3 gra jest bardziej „brudna”, jest większa tolerancja tej nieczystej gry, mamy bardzo dużą intensywność. Łukasz jest bardzo ambitnym zawodnikiem, ofiarnie walczącym na parkiecie i zdarza się, że częściej łapie faule. Natomiast jest też doświadczonym zawodnikiem, ze myślę, że szybko przestawi się na grę 5×5. Ma pomagać naszemu zespołowi nie tylko na parkiecie, ale i poza nim. Jest kluczową postacią w naszej drużynie. Fakt, że gra w naszym zespole i dla nas i dla niego jest korzystny. Gdyby występował w zespole ekstraklasowym, nie sądzę, by pojechał na mistrzostwa Europy. Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż w kadrze 3×3 Łukasz jest jedynym zawodnikiem, który ma podpisany kontrakt z zespołem zawodowym. Cieszę się, że ME odbyły się jeszcze w naszym okresie przygotowawczym, bo w sezonie, licząc zgrupowania i turniej, byłaby to już poważna absencja.

W tym roku polska kadra 3×3 zakończyła już grę.

– Reprezentacyjny terminarz mamy jednak bardzo napięty, bo w przyszłym roku są mistrzostwa świata, za dwa lata Igrzyska Europejskie w Krakowie, a potem olimpiada – dodał Łukasz Diduszko.

A I-ligowy sezon koszykarski startuje 25 września. GKS Tychy wyjeżdża na mecz z AZS AGH Kraków.