Matura z elementami fantastycznymi

0
233

Tegoroczni maturzyści podzielili się wrażeniami z egzaminów.

Największy stres maturzyści mają już chyba za sobą. Obowiązkowa dla wszystkich część egzaminów odbyła się w dniach 8-10 czerwca. Zdający zmierzyli się z językiem polskim, matematyką i językiem angielskim. Osoby, które wybrały rozszerzenia z tych przedmiotów, również mają te egzaminy za sobą. W tym i następnym tygodniu zdawać będą ci, którzy wybrali m.in. WOS, historię, biologię, chemię, fizykę, geografię czy inne niż angielski języki obce. Wyniki będą znane do 11 sierpnia.

8 czerwca w Tychach do egzaminu maturalnego przystąpiło 818 tegorocznych maturzystów publicznych liceów ogólnokształcących (4 licea) i publicznych techników (6 techników). Ponadto do matury w publicznych szkołach przystąpiło także 27 osób (ubiegłoroczni absolwenci oraz osoby kierowane przez Okręgową Komisję Egzaminacyjną).
Mimo dodatkowych “atrakcji”, jakimi w tym roku były zaostrzone procedury sanitarne, egzamin we wszystkich tyskich szkołach przebiegał bez żadnych zakłóceń. Swoimi wrażeniami z egzaminu podzielili się z nami tegoroczni maturzyści: Zuzanna Ziemba z Technikum nr 3 w ZS nr 4, Łukasz Wawrzyczek z Norwida (II LO) i Magdalena Kilian z Technikum nr 2.

Fantastyka zaskoczeniem

Zadania na polskim wydały mi się całkiem proste i zrozumiałe, większość znajomych z klasy podziela moje zdanie – mówi Zuzanna Ziemba. – Do czytania ze zrozumieniem były teksty o przekonywaniu i o myśleniu, bardzo mi pasowały te tematy. Rozprawka niestety była lekkim zaskoczeniem, nie spodziewałam się “Wesela”, a pytanie „Jaki wpływ na przesłanie utworu ma wprowadzenie elementów fantastyki?” było dość uciążliwe i ciężko mi było znaleźć odpowiednie argumenty.

– O ile Wesela trochę się spodziewałem, bo mamy teraz Rok Wyspiańskiego, to sam kontekst, czyli elementy fantastyki, były dość dużym zaskoczeniem. – mówi Łukasz Wawrzyczek. – Ale było to też plus, bo nie trzeba było się odwoływać stricte do lektur ale np. do filmów, seriali czy literatury fantastycznej którą się zna.

– Temat rozprawki zaskoczył niejednego zdającego – przyznaje Magdalena Kilian. Problem fikcji literackich pojawił się również w rozszerzeniu.

Matematyka bez problemów

– Matematyka również nie sprawiła mi i moim znajomym większych problemów – mówi Zuzia Ziemba. – Nawet osoby mające problemy z tym przedmiotem ze zdziwieniem mówiły jak banalne się to wszystko zdawało. Oczywiście pojawiły się zadania z prawdopodobieństwa, równania i nierówności, procenty. Bardzo pomocne były tablice matematyczne, a kalkulatora używałam sporadycznie.

Łukasz Wawrzyczek potwierdza: – Matematyka wyszła bardzo dobrze, byłem aż zdziwiony. Zadania zamknięte były dość proste, a te otwarte na trochę wyższym poziomie, ale wydaje mi się że było łatwiej niż rok temu.

– Trudnością mogły być zadania z zakresu geometrii przestrzennej – dodaje Magda Kilian.

Angielski najprzyjemniejszy

– Matura z angielskiego chyba była najprzyjemniejsza, bo subiektywnie najprostsza – relacjonuje Zuzanna. – Spodziewam się wyniku w okolicy 90%. Niestety akustyka w sali w której pisaliśmy egzamin nam nie sprzyjała. Rozniosło się echo, czasami wypowiadane słowa były niezrozumiałe – ale to żadna nowość. Dla osoby, która siedziała z tyłu sali cześć słuchana mogła być najtrudniejsza.

– Część czytania ze zrozumieniem z języka angielskiego poszła mi dość sprawnie – mówi Magda Kilian. – Temat wypowiedzi pisemnej dotyczył podróży, z którym nie miałam problemu, ponieważ ukończyłam kierunek turystyczny.

– Podstawa z angielskiego wydawała mi się bardzo łatwa – dodaje Łukasz. -Po sprawdzeniu odpowiedzi spodziewam się wyniku nawet 100 procent. Zdawałem też rozszerzenie z angielskiego i muszę powiedzieć, że jest dość duży przeskok pomiędzy podstawą a rozszerzeniem – Tutaj już trzeba było więcej się zastanawiać. Ale i tak nie było to bardzo trudne, bez porównania np. z rozszerzeniem z matematyki.

Przecieki, alarmy i epidemia

Dodatkowym źródłem stresu dla tegorocznych maturzystów były z pewnością procedury sanitarne, ale też informacje o przeciekach i – niestety znów – fałszywe alarmy bombowe. – W okresie epidemiologicznym szkoła zachowała bezpieczeństwo i zapewniła środki dezynfekcji – mówi Magdalena Kilian. – Służby bezpieczeństwa sprawdziły sale po zgłoszeniu alarmu bombowego. Mimo komplikacji egzaminy rozpoczęły się punktualnie.

– Dużo osób stresowało się, że trzeba będzie powtórzyć maturę – mówi Zuzanna Ziemba. – Jednak ewentualne powtórzenie miałoby miejsce jedynie w rejonach w których te przecieki były. Ta informacja uspokoiła osoby ze Śląska i okolic.

Jeśli chodzi o procedury związane z epidemią, raczej nie przeszkadzały one w samym pisaniu. Do sali w której pisaliśmy egzaminy można było przynosić jedynie rzeczy koniecznie potrzebne (długopisy, dowód, linijka, woda). W mojej szkole były wydzielone osobne sale na rzeczy osobiste (kurtki czy plecaki). Nie było obowiązku noszenia rękawiczek, ale bez maseczki lub czegoś co zasłoni nos i usta nie zostalibyśmy wpuszczeni na teren szkoły. Drzwi do sal w których pisaliśmy egzaminy były otwarte, żeby nie musieć dotykać klamek, ponadto przy każdych drzwiach oraz w toaletach były płyny do dezynfekcji rąk. Nauczyciele musieli mieć zasłoniętą twarz i rękawiczki przez cały czas, a my mogliśmy zdjąć maski dopiero w momencie, w którym zaczynaliśmy pisać egzamin. W momencie oddawania pracy i w sytuacjach w których była potrzeba kontaktu z nauczycielem musieliśmy założyć maskę. Oczywiście sporo osób zdejmowało maski szybciej i mimo zaleceń zbierali się w większych grupach bez zachowania odpowiedniej odległości. Personel szkoły również czasami nie przestrzegał zasad bezpieczeństwa, jednak były to sporadyczne przypadki.

– Te wszystkie obostrzenia to był zupełnie inny rodzaj stresu – twierdzi Łukasz Wawrzyczek. – Trzeba było wchodzić do szkoły w maseczce, obowiązkowa dezynfekcja rąk przy każdym wejściu, wietrzenie sal nawet gdy było zimno… Ale myślę że jak na te warunki w których nam przyszło pisać, to z wrażeń moich i moich znajomych matura nie wyszła źle. Myślę wręcz że raczej bardzo dobrze.

Fałszywe alarmy bombowe

Niestety w tym roku również mieliśmy w Tychach serię fałszywych alarmów bombowych. Podobnie jak rok temu, większość szkół, w których odbywały się matury, otrzymała wiadomości o możliwym podłożeniu ładunku wybuchowego lub chemicznego. Wszystkie okazały się fałszywe, ale zgłoszenia spowodowały konieczność interwencji służb i sprawdzenia budynków. Nie wpłynęło to jednak na organizację egzaminów – wszystkie rozpoczęły sie o czasie i bez zakłóceń. “Bombowych” żartownisiów namierza policja.

– W tym tygodniu będą ostatnie egzaminy z wybranego przedmiotu dodatkowego. Wszyscy cieszymy się, że matura będzie za nami, ponieważ nie ma egzaminów ustnych – dodaje Magda Kilian.

Sylwia Witman