Stare ale jare – Tyski Jarmark Staroci

0
956
Tyski Jarmark Staroci wrócił po dłuższej przerwie. Fot. KP

W minioną niedzielę odbył się Tyski Jarmark Staroci. Pomimo deszczu kolekcjonerzy materiałów wszelakich spotkali się na placu targowym przy ul. ks. Kapicy, by pohandlować rozmaitościami. W każdą kolejną ostatnią niedzielę miesiąca Tyska Inicjatywa zaprasza do wspólnego handlowania.

 

– Musieliśmy z powodu panującej sytuacji wstrzymać organizację naszych wydarzeń, ale w niedzielę spotkaliśmy się ponownie. Wiemy, że był i jest to trudny czas, ale telefony, pytania i chęć przybycia na nasz Jarmark zmobilizowały nas do wznowienia tego wydarzenia. Pogoda nie pokrzyżowała nam planów i bardzo się cieszymy, że pomimo deszczu mogliśmy liczyć na udaną frekwencję. To tylko pokazuje, że podobne wydarzenia cieszą się w Tychach sporą popularnością – skomentował Sławomir Sobociński prezes stowarzyszenia Inicjatywa Tyska organizatora Jarmarku.

You Sexy Thing na taśmie.

Co można na takim Jarmarku znaleźć? Jednym słowem wszystko. Od literatury, przez narzędzia, dzieła sztuki, rzeczy tak prozaiczne jak zardzewiałe gwoździe i tak wyszukane jak oryginalne wydanie Hot Chocolate z 1987 na kasecie (nówka). – Wszystko co dziś wystawiam to wydawnictwa zagraniczne, większość nigdy nie była w magnetofonie, a znajdą się też takie w folii. Stare nośniki wracają do łask, jak choćby winyle. Może i moje kasety doczekają się drugiej młodości. Kolekcjonuje kasety od kilkudziesięciu lat, mam egzemplarze do słuchania, ale są też takie, które po prostu cieszą oko – mówił jeden z handlarzy. Choć słowo handlarz raczej tutaj nie pasuje. Sporo z wystawców to pasjonaci-kolekcjonerzy, dla których przede wszystkim liczy się upolowanie kolejnego białego kruka. Co zatem kolekcjonują? Odpowiedź znowu brzmi wszystko.

Czemu nie długopisy?

– W swojej kolekcji mam ich kilka tysięcy. Proszę nie pytać dlaczego akurat długopisy. Po prostu zacząłem zbierać. Mam okazy z kilku kontynentów, wiele z nich dostaję za darmo od znajomych, którzy jadą na wakacje. Sporą część znalazłem właśnie na takich jarmarkach. Mam egzemplarze ozdobne, okolicznościowe czy pamiątkowe, ale też takie zwykłe, użytkowe – przyznał jeden z odwiedzających Jarmark. Stałym miejscem tych przybytków jest stoisko z monetami i banknotami, gdzie gromadzą się numizmatycy. – Co robię z nową monetą? Jak to co? Chowam do klastera i już więcej jej nie zobaczę – śmiał się jeden z nich. – Mam w kolekcji kilka egzemplarzy wartych nawet kilkaset złotych, ale większość to „bezwartościówki”, które kupuję po 5 zł za sztukę. Jako że mam już swoje lata, ostatnio zacząłem się zastanawiać, co się stanie z moja kolekcją, jak już zamknę oczy. Żonie przecież się nie przyznam ile wydałem na swoje hobby. A dla dzieci to raczej moje dziwactwo. Ostatnio zięć się do mnie zwrócił i powiedział, że on te moje monety weźmie i nie pozwoli wyrzucić. Dobry z niego chłopak.