Strefa z zespołem szybkiego reagowania – rozmawiamy z Ewą Stachurą-Pordzik

0
1073
Ewa Stachura-Pordzik - wiceprezes KSSE. Fot. Kamil Peszat

Poza tyskim zakładem Lear Corporation Poland II, w którym w związku z epidemią koronawirusa produkcja została wstrzymana od 23‑31 marca, nie ma sygnałów, by w innych firmach Podstrefy Tyskiej Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, zanosiło się na podobne decyzje. Ale w czasach epidemii wszystko zmienia się z dnia na dzień i w czwartek, 26.03, kiedy piszemy ten tekst, trudno przewidzieć co się wydarzy…

Pewne wyobrażenie o tym, co dzieje w firmach Strefy, dają cotygodniowe webinaria (rodzaj konferencji prowadzonej z wykorzystaniem wirtualnych narzędzi), w którym uczestniczą nie tylko przedstawiciele „strefowych” firm, ale wszystkie osoby, które zgłoszą akces. O krótką rozmowę na temat sytuacji w Tyskiej Podstrefie poprosiliśmy Ewę Stachurę-Pordzik, wiceprezesa KSSE.

 

Czemu poświęcone było ostatnie webinarium?

Ewa Stachura-Pordzik: – Chodziło przede wszystkim o podzielenie się dobrymi praktykami dotyczącymi zabezpieczeń, jakie w czasie epidemii stosowane są w firmach i zakładach pracy. Mówiono o konkretnych rozwiązaniach, była też np. prośba o listę dystrybutorów środków dezynfekujących czy maseczek. Takie webinaria odbywają się raz w tygodniu i myślę, że bardzo dobrze spełniają swoją rolę, bo wzbogacają naszą wiedzę i służą podejmowaniu właściwych decyzji. Działamy na rzecz firm, które funkcjonują w Strefie na podstawie zezwolenia i to się rzecz jasna nie zmienia, ale obecnie sporo uwagi poświęcam także majątkowi własnemu, czyli naszym obiektom, w których działa m.in. Urząd Celny, agencje celne i firmy spedycyjne. Funkcjonują one na bieżąco i w związku z tym trzeba było podjąć działania, by zabezpieczyć ludzi i majątek – tych, którzy tu pracują i tych, którzy przyjeżdżają. Przeprowadziliśmy całą procedurę, wieczorami ozonujemy… Staramy się, by towary, które przyjeżdżają z zagranicy były na czas dostarczane do odbiorców.

 

Czy obecnie odczuwalne jest spowolnienie, jeśli chodzi właśnie o transport towarów z zagranicy?

– Był taki moment, że było to odczuwalne – tuż po zamknięciu granic, kiedy notowano wielogodzinne przestoje. Ale teraz liczba samochodów jest porównywalna z tym, co było przed zamknięciem granic.

 

Macie informacje o sytuacji w firmach pracujących w Strefie?

– Poza Lear Corporation Poland nie ma sygnałów o ograniczeniu czy przerwaniu pracy, FCA oczywiście nie liczę, bo działa poza naszą Podstrefą. Utworzyliśmy platformę, wysyłając do firm i zakładów pracy z prośbą o wyznaczenie pracowników, którzy na bieżąco informują, gdyby zdarzyły się jakieś przypadki koronawirusa. Jest to coś w rodzaju zespołu szybkiego reagowania – służy wzajemnemu informowaniu się i przekazywaniu informacji do sąsiadujących firm i instytucji o przypadkach zagrożenia. Nie mamy natomiast informacji o sytuacji w poszczególnych zakładach, bo ich szefowie nie mają obowiązku nas o tym informować. Jeśli chodzi natomiast o obiekt, którym zarządzamy, to przerwały działalność trzy firmy, których siedziby znajdowały się w budynku, w tym klub fitness oraz firma zajmująca się poszukiwaniem pracowników.

 

Prognozy dla gospodarki, biznesu, firm nie są dobre…

– Duże firmy, koncerny oczywiście lepiej sobie poradzą, natomiast najtrudniejsza jest sytuacja małych firm, które nie mają zasobów finansowych, dzięki którym mogłyby pokryć zobowiązania. Te mogą szybko utracić płynność finansową. Wszyscy zatem czekamy na tarczę antykryzysową, a szansą dla wielu jest również przygotowany przez prezydenta i pracowników Urzędu Miasta pakiet rozwiązań, które tyskim przedsiębiorcom dają szanse utrzymania się na lokalnym rynku.