Maski tylko dla chorych?

11
4323
Coraz więcej tyszan decyduje się na stosowanie maseczek ochronnych. Fot. Kamil Peszat

Światowa Organizacja Zdrowia nie zaleca noszenie maseczki chirurgicznej przez zdrowych ludzi, tymczasem na ulicach Tychów coraz więcej osób takową przywdziewa. W związku z stanem epidemii pojawiło się w Tychach kilkoro przedsiębiorców, którzy widząc potrzebę rynku, zapewniają podaż maseczek rzekomo chroniących przed koronawirusem.

W ekstremalnych przypadkach ceny takiego środka zapobiegawczego sięgają kilkudziesięciu złotych. Przyglądamy się tematowi i spróbujemy odpowiedzieć na pytanie: komu maseczka jest potrzebna, a w jakich sytuacjach wydaje się zbędna?

 

Zdaniem ekspertów

Główny Inspektorat Sanitarny stoi na stanowisku, że „nie zaleca się używania masek na twarz przez zdrowych ludzi w celu zapobieżenia rozprzestrzenianiu się SARSCov-2”. – Maseczki służą przede wszystkim do ochrony osób zakażonych, aby nie stanowili zagrożenia dla otoczenia – wyjaśnia płk prof. Krzysztof Korzeniewski, kierownik Zakładu Epidemiologii i Medycyny Tropikalnej Wojskowego Instytutu Medycznego. – Maseczki powszechnie stosowane, np. w służbie zdrowia, mają tak duże pory, że ich skuteczność pod względem blokowania drobnoustrojów wydostających się z wydychanym powietrzem jest znikoma – dodał. Koronawirus jest dużo mniejszy niż 0,6 mikrometra. Ma rozmiar wynoszący zaledwie kilka setnych mikrometra. Najwyższy standard FFP3 stosowany w maseczkach chirurgicznych chroni przed cząsteczkami właśnie do 0,6 mikrometra. „Noszenie ochronnej maski typu chirurgicznego ma sens tylko wówczas, gdy opiekujemy się chorym, sami jesteśmy zakażeni koronawirusem albo podejrzewamy u siebie zakażenie. Maski są skuteczne tylko w połączeniu z innymi środkami ochronnymi, zwłaszcza myciem rąk” – radzą eksperci na stronie Światowej Organizacji Zdrowia.

 

Nieuczciwi przedsiębiorcy

Pomimo licznych opinii ekspertów handel maseczkami kwitnie. W Tychach już nawet w sklepach z częściami samochodowymi można dostać „polskie maseczki ochronne, posiadające atesty higieniczny, filtracyjne oraz jakościowe z 100% wkładem poliestrowym z nano-srebrem 100ppm” w cenie kilkudziesięciu złotych. Są to zazwyczaj maski bez filtra antywirusowego, które co najwyżej mogą chronić przed bakteriami, grzybami, a nie przed SARS-CoV-2. Gdy zapytaliśmy sprzedawcę o sens takiego zakupu, usłyszeliśmy, że „każdy ma prawo sam decydować o stosowanych środkach ochrony”.

 

Ale przecież w telewizji noszą

Trudno połapać się w tej sytuacji, gdy z jednej strony eksperci przyznają, że maseczki mają dużo większe pory niż przechodzący przez nie wirus, z drugiej zaś w telewizji pełno jest zamaskowanych lekarzy, celników, policjantów czy ratowników medycznych. Pytanie „czy maseczki chronią przed COVID-19?” wydaje się źle postawione, gdyż obie odpowiedzi, „tak” i „nie”, są poprawne w zależności od okoliczności. Maseczki ochronne, jako element kompletnego wyposażenia ograniczającego ryzyko zakażenia, mogą być efektywne, jeśli są używane przez personel o odpowiednim wyszkoleniu i wyrobionych nawykach. Nieumiejętne stosowanie maseczki przynosi więcej szkody niż pożytku. Maseczka noszona przez dłuższy czas działa jak gąbka, której ciepłe i wilgotne środowisko jest idealne dla wirusów i innych drobnoustrojów, przez co czyni ją rezerwuarem zakażenia zwiększającym czas ekspozycji noszącego na patogeny. Dodatkowo każdorazowe poprawienie czy inne dotknięcie maski podnosi ryzyko zakażenia. Ta zaś po użyciu powinna zostać zutylizowana jako odpad biologiczny. Stosujący je codziennie lekarze mają przez lata wyrobione odruchy, świadomość oraz odpowiednie szkolenia. Samo założenie maski, sprawa niby prosta i nie wymagająca komentarza, jest ćwiczone i poddawane testom. Przyszli lekarze po założeniu maski przywdziewają plastikowy kaptur, który napełniany jest aspartamem (słodzik). Następnie proszeni są o wykonanie kilku czynności. Jeżeli w trakcie testu poczują słodki zapach, ćwiczenie jest oblane. Warto zauważyć, że maseczki zazwyczaj są niewygodne, przez co osoby do nich nieprzyzwyczajone odruchowo będą je poprawiać, narażając okolice ust na kontakt z rękami. Bez odpowiedniego szkolenia i nawyków maska najprawdopodobniej zostanie źle założona i użytkowana, przez co może zwiększać zagrożenie.

 

Z drugiej strony

Żeby oddać tematowi pełną powagę oraz sprawiedliwość warto zauważyć za dr Agnieszką Chojecką z Państwowego Zakładu Higieny, że „faktycznie koronawirus jest mniejszy niż 0,3 mikrometra, natomiast jego cząstki są przenoszone drogą kropelkową (kichanie, kaszel, mówienie) przez aerozol biologiczny, który już jest wielkości 20-300 mikrometrów średnicy”. Zatem istnieją przesłanki ku używaniu masek ochronnych. – Nosząc maskę w strefie zagrożenia zmniejszamy ryzyko zakażenia – dodaje. Trudno jednoznacznie mówić o zasadności stosowania maseczki ochronnej. Artykuł po to nie powstał, lecz by, w przeciwieństwie do licznych sprzedawców, rzetelnie poinformować tyszan jakie zadanie ma maseczka ochronna, kiedy i przez kogo powinna być stosowana jako skuteczny środek przeciwko zakażeniu i jak nie dać się nabić w butelkę. W tych trudnych czasach wiele osób dostrzegło okazję do łatwego zarobku, który sam w sobie nawet nie jest specjalnie szkodliwy, jednak w aktualnej sytuacji, z powodu wytworzonej paniki, masek może brakować tam, gdzie faktycznie będą potrzebne najbardziej.

11 KOMENTARZE

  1. Korea Południowa, Tajwan, krzywa zachorowań leci prawie poziomo. Przypadek? Nie. Kamery termowizyjne w kluczowych punktach, szybkie testy, testy genetyczne w wystarczającej ilości, nakaz używania przez obywateli w przestrzeni publicznej masek i rękawiczek jednorazowych. Karni obywatele, bo kary drakońskie, gdy ktoś się nie dostosował do zaleceń.Włochy? Ogólna degrengolada. szkoda nawet komentować włoskiej tragedii za którą w dużej mierze odpowiedzialny jest ichniejszy rząd. A co z Polską? Kiedy trzeba było zacząć działać, ważniejsze były narty i zawody w Zakopanym i spory o kształt sadownictwa.. Państwo, jego funkcjonariusze na szczeblu rządowym w porę nie zabezpieczyło nawet dla potrzeb służb medycznych (o obywatelach nawet nie wspominam), podstawowych jednorazowych środków zabezpieczających. I nie ma co się dziwić, że aby starczyło tego czego brakuje dla służb medycznych w przestrzeń publiczną podaje się komunikat- maseczki tylko dla chorych obywateli. W styczniu Główny Inspektor sanitarny pan Pinkas rzuca w przestrzeń publiczną – dla mnie ważniejszym zmartwieniem jak covid jest epidemia grypy…(jak to skomentować?)Każdy czytać potrafi, myśleć chyba też…ja zakładam maskę w środkach komunikacji, rękawiczki też. Podobnie robię w sklepie a rady ekspertów , tych naszych i tych z WHO mam w głębokim poważaniu. Ani państwo ani ta organizacja nie zadziałały na czas i teraz próbują na różne metody opanować sytuację. Nie ma co wkładać kija pomiędzy szprychy, bo w końcu na tym samym wózku jedziemy, ale „chwalipięctwa” jacy to my dobrze przygotowani nie trawię… To co teraz usiłuje zebrać jakoś w całość Minister Zdrowia, nawet stosując niedomówienia i półprawdy w ocenie zaistniałej sytuacji (bo to co jest tak na prawdę wiedza tylko ci , co walczą faktycznie w szpitalach tam na dole) zepsują pozostali podopieczni szeregowego prezesa. A teraz gdy widzę, że dla rządzących celem nadrzędnym są majowe wybory, nawet kosztem życia obywateli i ryzyka powrotu w większej sile kolejnych ognisk pandemii, praktycznie nie do opanowania, bo źródło zakażenia zostanie idealnie wymieszane…przepraszam bardzo, ale ja temu państwu już nie wierzę!

    • Brawo za komentarz, zgadzam się z Tobą w 100%. Też noszę maseczki i rękawiczki, bo uważam,że jednak w jakiś sposób przyczyniają się do ochrony przed wirusem. Prawdą jest,że maseczka jednorazowa w aptece kosztuje w tej chwili 8,50zł. Bardzo drogo ale idąc do sklepu czuję się pewniej (innych nie potrzebnych wyjść unikam).

        • Wiem,ale na pewno jestem mniej narażona jak mijam inne osoby. Zresztą myślę,że obecnie większość ludzi stara się jednak zachować od siebie bezpieczną odległość, chociaż starsi ludzie jak zauważyłam mają z tym problem. Muszą sobie pogadać jak spotkają kogoś znajomego w sklepie czy na ulicy. Z drugiej strony nie możemy popadać w paranoję ale wszelkie zabezpieczenia mniej czy bardziej przydatne powinniśmy stosować.

  2. „WHO nie zaleca noszenia maseczek przez ludzi zdrowych”, a skąd ja mam mieć pewność, że sama nie jestem nosicielem? U niektórych zarażonych nie występują żadne objawy. Czy nie byłoby więc najrozsądniej żeby WSZYSCY nosili maseczki? No chyba, że każdy będzie miał codziennie wykonywany test na COVID19 i będzie wiadomo, czy danego dnia ma założyć maseczkę, czy nie… Maseczka typu P3 (czy też inna) na twarzy nikomu nie zaszkodzi.

    • wczoraj w Auchanie pod wieczór widziałem filigranową blondynkę w rzucającej się w oczy ładnej dopasowanej do kształtu twarzy maseczce wykonanej zapewne własnoręcznie. Niewielki dodatek do garderoby, wymuszony pandemią a przypominała przez to osóbkę wyjętą wprost z Karnawału w Wenecji. Aż mnie starego chłopa zaintrygowało, co tam pod tą maseczką…;-) Drogie Panie, widzę nowy i praktyczny na ten sezon element mody – wiosna 2020. Macie pole do popisu, bo to może w tym roku okazać się całkiem seksownym dodatkiem do garderoby. Zatem szyjemy sami, odciążamy w ten sposób niewydolne państwo a ten efekt dodatkowy … – Szanowna pani tez po makaron? Mmrrryyyyy. 😉 A tak serio za tydzień czy dwa wszyscy będziemy latać w maseczkach, takich jakie kto tam sobie dorwie.

    • Jeśli ktoś jest nosicielem bez objawów to również nie musi nosić maski. Maski służą tylko i wyłącznie w sytuacji gdy ktoś kaszle i kicha, rozprzestrzeniając tym samym wirusa na większy obszar. W przeciwnym razie w niczym nie pomaga.

      • Przy samym mówieniu również możemy rozprzestrzeniać wirusa.. niechcący nawet nasza ślina może się przenieść na produkty w sklepie..
        wszyscy powinni je nosić, wtedy choroba mniej by się rozprzestrzeniała.
        sama noszę maseczkę do sklepu czy w windzie i często myję i odkażam dłonie.

        • Przy samym mówieniu maseczka w niczym nie pomaga. Chyba, że ktoś się pluje w trakcie mówienia to co innego. Dotykając maskę brudnymi rękami, można ją zanieczyścić, a należy pamiętać, że znajduje się ona na naszej twarzy. Jedyny sens ma noszenie maseczki w wypadku osoby zdrowej to, gdy faktycznie jest ona bardzo szczelna i używana jednorazowo!

        • Oni używają ich we właściwy sposób, czyli jednorazowo wykorzystując kilka sztuk dziennie. A jak są używane przez pozostałych wszyscy wiemy. Dotykając maskę można ją łatwo zanieczyścić i to zanieczyszczenie będzie cały czas znajdowało się przy twarzy istotnie zwiększając ryzyko zakażenia.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.