Ta wojna się nie skończy – problem z pluskwami

0
1854

Kiedy pojawia się problem z insektami, potrzebna jest pełna mobilizacja wszystkich lokatorów. To wstydliwy problem, o którym wiele osób niechętnie mówi, ale niestety dotyczy on większości mieszkańców naszych miast. Chodzi o insekty, w których towarzystwie żyjemy. Zdaniem Tomasza Baranowskiego, właściciela jednej ze specjalistycznych firm zwalczających insekty, nie ma obecnie w Tychach osiedla, które byłoby wolne od pluskiew i z roku na rok interwencji jest więcej.

Przynosimy je do domu z różnymi produktami i nawet o tym nie wiemy, przeważnie jednak wędrują do naszego mieszkania od sąsiadów. Pluskwy, karaluchy, karaczany prusaki, rybiki cukrowe, mole odzieżowe, mikliki mączne, mrówki faraona, nie mówiąc o szczurach, łatwo się zadomawiają, ale trudno się ich pozbyć.

Insekty i ludzie

Tępienie insektów przypomina walkę z wiatrakami, bo całkowite uporanie się z insektami jest niemożliwe, choć oczywiście w znacznym stopniu można ograniczyć ich ekspansję, wytępić insekty np. w jednym budynku. Cały czas rozwija się technologia, pojawiają się nowe preparaty, sprzęt, metody też są coraz skuteczniejsze. Tomasz Baranowski uważa, że aby tępienie insektów było skuteczne, muszą być spełnione przynajmniej dwa warunki – fachowa firma, której pracownicy potrafią właściwie dobrać preparaty i dysponują odpowiednim sprzętem, a z drugiej – pełna mobilizacja lokatorów.

– Bardzo ważna jest też współpraca ze spółdzielniami i innymi zarządcami nieruchomościami – mówi. – Czasami towarzyszę ich przedstawicielom i widzę, ile trzeba poświęcić czasu i starań, by namówić wszystkich lokatorów do przeprowadzenia dezynsekcji. Często sami mieszkańcy mają większy wpływ na swoich sąsiadów, żeby nakłonić ich do dezynsekcji, niż pracownicy np. spółdzielni. Bo tak naprawdę, problem z insektami zaczyna się od problemów z ludźmi. Co na przykład zrobić w sytuacji, kiedy w budynku wielorodzinnym nie zgadza się na dezynsekcję jeden czy dwóch lokatorów? Nie ma możliwości, by zmusić lokatora do przeprowadzenie zabiegu. Chyba, że jest nakaz sądu. A kwestia pieniędzy… Czy pozostali mają za nich wyłożyć pieniądze? Z jakiej racji?

Z drugiej jednak strony, jeśli ich nie przekonają lub nie zapłacą za nich, to mimo przeprowadzonej dezynsekcji, po jakimś czasie robactwo wróci, bo gniazdo pluskiew może być oddalone nawet o kilka pięter. – Na jednym z tyskich osiedli, w budynku z 12 mieszkaniami był problem z prusakami. 11 lokatorów zgodziło się na dezynsekcję, jeden nie, bo jak stwierdził: u niego nie ma insektów. Więc zrobiono zebranie na klatce schodowej, mieszkańcy złożyli się na to dwunaste mieszkanie, żeby dezynsekcję zrobić w całej klatce. I kiedy weszliśmy do mieszkania, prusaki były wszędzie – chodziły po talerzach, sztućcach, szafkach, ścianach… Zrobiliśmy dwie dezynsekcje, dałem mieszkańcom rok gwarancji, a minęło już chyba z pięć i jest spokój – mówi ekspert.

W starych i nowych budynkach

Jak się okazuje, nawet nowe budynki nie są wolne od problemów z insektami, bo ich obecność wiążę się nie tyle z budynkami czy lokalami, ale z przemieszczaniem się człowieka, a to następuje nieustannie. Dlatego bloków wolnych od insektów praktycznie nie ma i bez znaczenia jest, czy chodzi o nowy blok, czy starą kamienicę, czy budynek znajduje się na peryferiach, czy w centrum miasta.

– Mamy interwencje na nowych tyskich osiedlach, w budynkach oddanych stosunkowo niedawno, bo insekty pojawiają się z chwilą zasiedlania budynków. Dzieje się tak m.in. dlatego, że niewiele osób przeprowadza się do w pełni umeblowanych mieszkań, część sprzętów zabiera ze sobą, przenosząc w ten sposób insekty, które gnieżdżą się w szczelinach łóżek i mebli. Po jakiś czas insekty pojawiają się u sąsiadów, a po chwili zarażony jest cały blok. Obecnie nie ma w Tychach osiedla, które byłoby wolne od pluskiew i z roku na rok interwencji jest więcej. Największy problem obecnie jest z pluskwami. Nikt wprawdzie nie chce mieć w mieszkaniu mrówek, karaluchów, prusaków, rybików czy moli, jednak te szkodniki nie są agresywne, nie gryzą. Natomiast pluskwy – tak. Żywią się ludzką krwią i są aktywne w nocy. W latach 80. i 90. był poważny problem z karaluchami i prusakami, ale w dużym stopniu udało się ograniczyć ich występowanie, mamy zgłoszenie raz na kilka miesięcy. Jeśli chodzi o pluskwy, bywa, że kilka razy dziennie – dodaje T. Baranowski.

Najgorsze pluskwy

Powodów, dla których pluskwy trudno wytępić, jest kilka. Zazwyczaj gnieżdżą się blisko „żywiciela” czyli przede wszystkim tam, gdzie człowiek śpi. I mogło by się wydawać, że jeśli pozbędziemy się łóżka, tapczana, czy fotela – problem zniknie. Tymczasem pluskwy gnieżdżą się też za listwami przypodłogowymi, w gniazdkach elektrycznych, za obrazami i wielu innych miejscach. Na dodatek, jeśli wyrzucony na śmietnik tapczan jest w dobrym stanie, to najpewniej ktoś zabierze go ze śmietnika i na ogół jest to lokator z… tej samej lub sąsiedniej klatki. I w ten sposób zarażane są kolejne mieszkania, klatki czy bloki. Problemem jest też szybkość rozmnażania się pluskiew oraz ich odporność na część preparatów

– Nie słyszałem, by koś pozbył się pluskiew domowymi sposobami – twierdzi Tomasz Baranowski. – Niektórzy używają parowników i prawdą jest, że uderzeniem gorącej pary zabijemy pluskwę, zniszczymy jajeczka. Jednak do niektórych miejsc para nie dojdzie w odpowiednio wysokiej temperaturze, np. do szczelin drewnianych elementach łóżek, tapczanów czy foteli, bo drewno jest dobrym izolatorem. No i nie radziłbym używać parowników, jeśli chodzi o gniazdka elektryczne. Czasami jednak jest tak, że mieszkańcy widząc ugryzienia, stwierdzają, że to np. alergia, uczulenia na coś i nawet nie przypuszczają, że może chodzić o pluskwy. Ale są też tacy, którym po prostu nie przeszkadza mieszkać z robactwem i niewiele sobie robią też z tego, kiedy gryzą ich pluskwy.

Rzadziej oczywiście zdarzają się interwencje w domach jednorodzinnych, bo insektom trudniej się przemieszczać niż w blokach. Jednak czasami wystarczy, że mieszkające tu dzieci odwiedzą koleżanki czy koledzy z budynków, gdzie jest problem z pluskwami. Te mogą znaleźć się np. na plecaku i pozostaną. Na początku nikt tego nie zauważy, ale w końcu pluskwy złożą jajeczka, potem dorosną i dość szybko się rozmnożą.

Szczury

Firmom prowadzącym dezynsekcję, deratyzację i dezynfekcję nie brakuje też interwencji związanych ze szczurami. Są miejsca, gdzie spotyka się je częściej, a są takie, gdzie pojawiają się przypadkowo. W mieście realizuje się sporo inwestycji, powstają obiekty kubaturowe, nowe odcinki dróg i zdarza się, że kiedy ekipy budowlane zaczynają roboty ziemne, czy kanalizacyjne, w określonych miejscach pojawiają się szczury, przestraszone hałasem, drganiem ziemi. Na przykład kiedy budowano jedno z tyskich rond, w okolicznych domkach jednorodzinnych szczury zaczęły wychodzić… ubikacjami. Konieczna była deratyzacja na całym osiedlu.