Czułów na fotografiach sprzed lat

0
486

W Muzeum Miejskim można oglądać wystawę „Pozdrowienia z Czułowa” – pierwszą poświęconą w całości jednej dzielnicy Tychów. Prezentuje ona zdjęcia, dokumenty i pamiątki, przeważnie z pierwszej połowy XX wieku, wypożyczone lub przekazane przez czułowskie rodziny Gabrielowi Pierończykowi, który przez ostatnie dziesięć lat zgłębiał historię tej dzielnicy.

Pomysłodawca i kurator wystawy Gabriel Pierończyk jest historykiem-amatorem. Pasjonatem, który zainteresował się dziejami Czułowa i jego mieszkańców, a potem przez wiele lat zbierał informacje, wspomnienia i pamiątki. I cierpliwie je katalogował. W 2010 roku wydał książkę “Czułowski kocioł”, opisującą losy tej niewielkiej miejscowości w burzliwych latach 1938-1945. Wiedzę zdobywał poprzez wielogodzinne rozmowy z mieszkańcami Czułowa, szczególnie tymi najstarszymi.

Wernisaż, który odbył się 6 września, zgromadził bardzo wielu gości – głównie mieszkańców Czułowa. Wielu z nich przyszło zobaczyć jak prezentują się w muzealnych salach przekazane przez nich rodzinne pamiątki. Wielu przyprowadziło krewnych, dzieci i wnuki.

– Dzisiaj są tutaj dzieci, wnuki i prawnuki tych osób przedstawionych na zdjęciach – mówiła Teresa Jopczyk. – W jednej gablocie jest zdjęcie mojej rodziny, wszystkich jej członków, którzy urodzili się do okresu plebiscytu. Jest tam mój dziadek Marcin Gardian.

Razem z panią Teresą wystawę zwiedzała jej bratowa, Justyna Jopczyk, wnuczka Franciszka Jakutka, jednego z inicjatorów budowy pomnika poświęconego poległym powstańcom śląskim z Czułowa. – Jest tu trąba na której grał mój dziadek i zdjęcia na których on jest – mówiła Justyna Jopczyk. – Ten sztandar też był długo przechowywany w naszej rodzinie.

Mowa tu o chorągwi organizacji powstańczej, która obecnie jest w zbiorach Muzeum Miejskiego w Tychach i stanowi jeden z cenniejszych eksponatów.

– Wszystko co tu pokazujemy jest oryginalne i związane z Czułowem – mówi o wystawie Gabriel Pierończyk. – Może oprócz dwóch rzeczy. Bietka została przeze mnie zrekonstruowana, chociaż karabin maszynowy jest oryginalny, przyjechał z muzeum z Tomaszowa Lubelskiego. Kopią jest też przystanek autobusowy, ale sam rozkład jazdy jest oryginalny.
Bietka o której mowa (dwukołowa przyczepa wioząca karabin maszynowy) widnieje na jednej z prezentowanych fotografii – została ufundowana w 1938 roku dla wojska polskiego przez pracowników czułowskiej Fabryki Celulozy i Papieru. Na wystawie można też obejrzeć obraz Matki Boskiej, który do niedawna wisiał na ścianie budynku dyrekcyjnego zakładów papierniczych. – Nie oszczędził go ani czas ani pogoda – mówi kurator wystawy. – Zrekonstruowałem go w około 30 procentach, kosztowało mnie to dwa miesiące pracy. Ale dzięki temu możemy cieszyć się jego kolorami, takimi jakie miał w 1938 r.

Wystawę będzie można zwiedzać do końca listopada.

Foto: SW