Naturalny klimat w mieście

3
1124

Sprawa koszenia trawników i utrzymania zieleni w mieście stała się ostatnio gorącym tematem. Jak dbać o tereny zielone, by dobrze służyły mieszkańcom i spełniały swoją funkcję ekologiczną? Rozmawialiśmy o tym z Agnieszką Lyszczok, dyrektor Tyskiego Zakładu Usług Komunalnych.

TT: Burzliwą dyskusję wywołały niedawno tabliczki, jakie pojawiły się w czterech miejscach w mieście: „Dzika łąka”, „Łąka antysmogowa”, „Łąka miododajna”. Mieszkańcom nie spodobało się przede wszystkim to, że na tak oznakowane łąki nie wolno wyprowadzać psów. Z drugiej strony wielu mieszkańców skarży się na psie nieczystości w parkach. Czy da się pogodzić te grupy?

Agnieszka Lyszczok: Trzeba, jeżeli miasto ma być przyjaznym miejscem do życia dla wszystkich. Zakładanie łąk kwietnych to również jest inicjatywa, którą zgłaszali mieszkańcy. Wyszliśmy temu naprzeciw, chcemy nasze miasto ukwiecić i stworzyć naturalny klimat. Wskazaliśmy przy tym tereny, których utrzymanie w stanie “naturalnym” nie spowoduje uciążliwości. Nie robimy tego w pobliżu placów zabaw i miejsc najczęściej odwiedzanych. W zeszłym tygodniu zakończyliśmy wysiew na łąkach kwietnych. Oznakowaliśmy teren tabliczkami, bo teraz istotne jest, aby przez jakiś czas go nie deptać, żeby nasiona naturalnie zostały pokryte przez glebę. Niestety nie od razu zobaczymy efekt ale w przyszłym roku łąki zakwitną. Podkreślam, że nie są to całe parki, tylko ich fragmenty. Dla czworonogów pozostaje mnóstwo miejsca.

A jednak miejsc dla psów, gdzie mogłyby się swobodnie wybiegać, brakuje. Jeden psi park na całe miasto to za mało.

Kolejny psi park, czy raczej wybieg dla psów powstanie niedługo w Parku Północnym, jako kolejny etap rewitalizacji tego obszaru. Natomiast w przyszłym roku powstanie więcej takich wybiegów.

Ale jednocześnie prosimy też mieszkańców aby nie wyprowadzali psów w oznakowanych tabliczkami miejscach. Chcemy np. w parkach tworzyć ścieżki dla jeży. Bezpiecznie byłoby w takich miejscach nie spuszczać ze smyczy psów by nie płoszyć zwierząt. Prosimy o wyrozumiałość.

Skąd ten zwrot w stronę natury?

Coraz głośniej mówi się o zmianach klimatycznych i zaczynamy odczuwać to w życiu codziennym. Mieszkańcy maja coraz większa świadomość i oczekują od miasta, że zatroszczy się o przyrodę która nas otacza. Cieszy nas to, że mieszkańcy tak bardzo zainteresowali się w ostatnim czasie tematem terenów zielonych, nasadzeń drzew, kwiatów. Jesteśmy też także otwarci na wszelkie uwagi i sugestie dotyczące terenów zielonych w mieście. W Tychach naszej lokalnej społeczności mamy wielu ekspertów, których uwagi są dla nas cenne.

Ale są też inne głosy. Część mieszkańców uważa, że zadbany teren to trawa wykoszona na równo, bez żadnego zielska czy chwastów.

Przy obecnej suszy widać, że trawniki krótko koszone nie wytrzymują tej pogody i po prostu usychają. Widzimy to wszędzie w mieście, nie trzeba daleko szukać. Tam, gdzie zieleń odrosła bardziej, rośliny lepiej radzą sobie z suszą. Nikt nie przewidział sytuacji jaka nas dotknęła w tym roku. Rok temu nie mieliśmy takich upałów. A nawet gdy upały minęły, opady deszczu przez długi czas były bardzo skąpe, nie były w stanie nawodnić roślin. Dlatego w tym roku koszenie wygląda zupełnie inaczej. Najpierw wiosną mieliśmy bardzo intensywne opady, więc koszenie było wstrzymane. Potem nastąpiła fala upałów. Przy bardzo wysokich temperaturach też nie kosiliśmy, żeby nie wysuszyć tej zieleni. W tym sezonie nie ma regularnego koszenia, jak w poprzednich latach. Sterujemy nim “ręcznie” w zależności od warunków. Pierwszy raz poprosiliśmy też firmy koszące o podniesienie noży, o nie koszenie trawy “do podłoża”, ale zachowanie jej długości pomiędzy 5-8 cm. To poprawia kondycję trawnika. Obserwujemy inne gminy, w których to się sprawdza i bierzemy przykład. Nasze pokosy będą od przyszłego roku na pewno wyglądały inaczej niż do tej pory, zarówno na terenach utrzymywanych przez TZUK jak i MZUiM.

Warto pamiętać, że przy upałach powyżej 30 stopni ulgi szukamy właśnie wśród zieleni. Na terenie gdzie mamy zieleń i drzewa jest nawet 20 stopni chłodniej niż na wybetonowanym placu czy ulicy.

Na jesień mamy w planach szereg nasadzeń, w tym ponad 70 drzew, i będą to już drzewa o konkretnych obwodach, nie malutkie sadzonki. Zostaną posadzone w miejscach, gdzie mieszkańcy zgłaszali nam, że zacienienie bardzo by się przydało. Czyli m.in w sąsiedztwie placów zabaw, psiego parku, na cmentarzu na Wartogłowcu, w Parku Jaworek, gdzie tej wysokiej zieleni brakuje

A co z opryskami przeciw kleszczom i komarom? Ten temat też budzi kontrowersje. Czy w dobie zagrożonej bioróżnorodności powinniśmy spryskiwać parki środkami owadobójczymi?

Według mojej wiedzy preparaty używane do oprysków w Tychach są preparatami naturalnymi, bez żadnej chemii. Opryski odbywają się w określonych godzinach, by nie wpływały negatywnie np. na pszczoły. Ale rzeczywiście są miasta, które całkowicie odchodzą od oprysków – Wrocław, Kraków, Katowice.

A z drugiej strony borelioza… Często słyszy się taki argument; co jest ważniejsze, zwierzęta czy ludzie?

W tej kwestii, jak w wielu innych, mieszkańcy zawsze będą podzieleni. Ale tak postawione pytanie jest pytaniem źle postawionym. Wszyscy siedzimy na tej samej gałęzi, stanowimy jeden ekosystem. To musi współdziałać i musi być zrównoważone. W mieście, w którym zabijemy przyrodę, po prostu nie będziemy mogli żyć. Dlatego w urzędzie miasta powstał zespół który pracuje nad strategią zieleni dla miasta Tychy. Chcemy wypracować wytyczne dla wszystkich – mieszkańców, wspólnot, spółdzielni mieszkaniowych – jak utrzymywać zieleń i jak o nią dbać. Wprowadzimy też zaostrzoną ochronę drzew w procesie inwestycji.

Do tej pory inwestycje jednak miały priorytet. Wystarczy przypomnieć niedawną wycinkę drzew w Parku Misiów.

Teraz będzie inaczej, priorytetem będzie ochrona drzew, nawet jeśli będzie to wymagało przeprojektowania inwestycji. Trudno byłoby zatrzymać maszynę w ruchu, powstrzymać inwestycję, dla której pozwolenia i uzgodnienia były wydane przez ostatnich kilka lat. Ale pracujemy nad tym, by proces inwestycyjny od początku był prowadzony tak by chronić zieleń. Ona jest po prostu cenniejsza. W kontekście obecnych zmian klimatycznych rozumiemy to. Stawiamy sobie tu za wzór duże miasta które już wprowadziły takie rozwiązania. Na pewno będziemy zmierzać kierunku ochrony przyrody.

Rozmawiała Sylwia Witman
Foto: Kamil Peszat

3 KOMENTARZE

  1. Nareszcie rozsądek. Najbardziej cieszy nasadzanie normalnych drzew. Mniej betonu, więcej zieleni i mobilizować ludzi do nieśmiecenia. Taki mały krok w kierunku cywilizacji.

  2. Bzdury, w Tychach nie ma trawników tylko ścierniska. Dodatkowo te tzw koszenia to przejazd zdezelowanym traktorem lub najczęściej kosa spalinowa.

    Nowa moda powoduje, ze miasto nie będzie wydawało pieniędzy.

  3. Pani Sylwio, jestem zażenowana poziomem posługiwania się piórem, jaki Pani – będąc dziennikarką, a więc zawodowcem – reprezentuje. Cały artykuł wymaga porządnej korekty. Czytanie go było dla mnie bardzo nieprzyjemne między innymi z powodu brakujących znaków polskich, frywolnej interpunkcji (palców obu rąk i stóp mi nie starczy, aby zliczyć, ile razy nie postawiła Pani przecinka w miejscu koniecznym), ubogiego zasobu słownictwa, które skutkuje ciągłymi powtórzeniami oraz generalnie słabej stylistyki. Oczywiście nie będę wskazywała Pani, gdzie te rażące błędy się znajdują, gdyż jest to Pani praca i Pani pieniądze.
    Uprzejmie proszę, by wykonywała Pani tę pracę dobrze i nad powyższym tekstem się jeszcze raz pochyliła.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.