„Bal w operze” kolejny raz w Teatrze Małym

0
338

Już w sobotę (15.06) o 18.00 w Teatrze Małym odbędzie się spektakl, który wzbudza niemałe emocje od momentu swojej premiery. Po trzech latach przerwy BELFEgoR wrócił na sceniczne deski wśród oklasków na stojąco. Krytycy jednogłośnie wydali werdykt – to był udany powrót. Ostatnie bilety dostępne są w kasie Teatru Małego w cenie 20 zł.

W jednym z ostatnich numerów Twoich Tychów opublikowaliśmy poniższą recenzję.

Po trzech latach absencji na deski teatralne wrócił tyski Teatr Alternatywny BELFEgoR, od 33 lat prowadzony niezmiennie przez założyciela Sławomira Żukowskiego. Powrócił „Balem w operze” wyprodukowanym wespół z Teatrem Małym w Tychach, Fundacją Multiintegra oraz Regionalnym Instytutem Kultury Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach.

Napisany przez Juliana Tuwima w 1936 r., a wydany w całości dopiero w roku 1982 poemat „Bal w operze”, ówcześnie uznawany był za utwór obrazoburczy, a nawet na wskroś pornograficzny. To, co kiedyś szokowało, dziś nie posiada pierwiastka skandalu, co nie znaczy, że straciło na sile wyrazu. Wpisany w tkankę spektaklu światopogląd poety, przepuszczony przez wrażliwość reżysera, jest wciąż aktualny. Pozostając wiernym oryginałowi, Żukowski pokazuje degrengoladę, która toczy dzisiejsze elity. Kult cielesności, hedonizm, nie tyle nieumiarkowanie, co wręcz obżarstwo i opilstwo czy babilońska rozwiązłość jest tworzywem, z którego zrealizował widowisko na miarę francuskiego Moulin Rouge. I tu objawia się zręczność, z jaką założyciel BELFEgoRa posługuje się teatralną formą. Spektakl bogaty w układy taneczne, świetnie zrealizowane utwory muzyczne (swoją drogą pojawiają się „Upiory” ze wcześniejszego dorobku trupy) i wysokiej próby aktorstwo nie przytłacza widza trudem poruszanego tematu. Pozwala cieszyć oko i ucho broadweyowskim wykonaniem. Przerost formy nad treścią? Bynajmniej.

Żukowskiemu udała się rzecz niebywała. Nie popada w tanie moralizatorstwo, a swoje celne spostrzeżenia podaje z wymagającą dla tego zagadnienia subtelnością. Reżyser pod posypaną brokatem powierzchownością uczula na realne problemy trapiące dzisiejszy świat. Zwraca uwagę na bezmyślną eksploatację planety, niebezpieczną, bo hipnotyczną siłę telewizji i wszędobylskie „ideolo”, ostateczne narzędzie zniewalające umysły ludzkie. Jego zdaniem od czasów dwudziestolecia wojennego nic w tej kwestii się nie zmieniło. Ujął to ogranym już wcześniej rekwizytem, maszyną do szycia, która obsługiwana przez medialnych włodarzy, szyje ideologiczne dyby, skuwające poglądowe horyzonty. Trudno nie odnieść wrażenia przytyku do kondycji dzisiejszych mediów, jednak reżyser nie wskazuje palcem, mówiąc „on jest zły”, pozostawiając spektrum na tyle szerokie, by żadne z nich nie poczuło się bezkarne. Jak u Tuwima, tak u Żukowskiego, całe to hulaszcze towarzystwo diabli w końcu biorą, dokonując apokalipsy. Jednak BELFEgoR pozostawia sobie miejsce na końcowy komentarz. Nie zgadza się z fatalizmem pierwowzoru. W ciemnym tunelu widzi światełko nadziei, z którego płynie niewinny śmiech dziecka.

Wraz z opadnięciem kurtyny w sali Teatru Małego podniosła się publiczność, a z nią kanonada braw. Oklaskiwano aktorów, których trzeba wymienić z nazwiska: Henryk Bielas, Agata Cichy, Piotr Zawadzki, Piotr Józef Adamczyk, Monika Szydłowiecka, Piotr Rybak, Agnieszka Kijas, Dorota Prynda i Barbara Orzechowska; Grupę Wokalną Multiintegra pod wodzą Elżbiety Wacławek-Czmok, tancerki z Corridy z MDK nr 1 kierowane przez Macieja Gruchlika oraz Henryka Jana Botora, autora muzyki do spektaklu. Widz docenić mógł przede wszystkim aktorstwo, które z amatorstwem ma tyle wspólnego, co zapomniane nieco znaczenie tego słowa [amator znaczy miłośnik rzeczy, robiący coś z zamiłowaniem – przyp. red.]. Podkreślić trzeba dobrze poprowadzone tempo spektaklu, które porywało do ekstatycznego tańca, by w odpowiednim momencie opaść w skacowanym przytłumieniu. Scenografii, pełnej symboliki należy się osoby akapit, zaś oświetleniowcom kolejne peany, choćby za sugestywnie oddaną scenę, mozolnie ale nieustępliwie toczących się trybów ideologicznej propagandy. Wszyscy, dla których zabrakło biletów, będą mieli okazję zobaczyć widowisko 15 czerwca, kiedy to ponownie BELFEgoR wystąpi na deskach Teatru Małego w Tychach.