Mrozy lepsze od regulaminu? Ludzie bezdomni podczas zimy

0
696

Z powodu niskich temperatur, jakie nawiedziły Polskę, w Tychach wciąż trwa akcja ochrony osób bezdomnych. W czasie występowania bardzo silnych mrozów do miejscowej Straży Miejskiej w zeszłym roku wpłynęło 1068 zgłoszenia dotyczące osób bezdomnych. W wyniku podjętych interwencji 64 osób przewieziono do noclegowni, 335 przekazano do izby wytrzeźwień. W roku bieżącym tych zgłoszeń było dopiero 43.

Ilu jest bezdomnych w Tychach?

Okres ochronny trwa od listopada do końca marca. – Każdego roku już od września przygotowujemy się do zimy: magazynujemy koce, łóżka, materace i w razie potrzeby jesteśmy gotowi aby zagospodarować dodatkowy lokal przyznany nam przez Urząd Miasta – opowiada Krystyna Szewczyk, kierowniczka tyskiej noclegowni. Pani Krystyna szefuje placówce od początku jej powstania tj. od 1993r. Wspomina, że na początku miejsc było zaledwie 40 i wystarczało. Niestety, przełom wieków przyniósł ze sobą falę ludzi bezdomnych i w latach 1999-2003 szacowało się, iż naszym rejonie jest ok. 250 osób bez stałego miejsca zamieszkania. W ośmiu salach dostawiono łóżka a Urząd Miasta zapewnił dodatkowy lokal. – Dziś już nie ma tylu ludzi bezdomnych, ostatnie liczenie pokazało, że w naszym rejonie jest 70 osób bezdomnych. W porównaniu z rokiem ubiegłym liczba ta jest znacznie mniejsza. Wówczas wynosiła ponad 120 osób. Co się stało? Starsze osoby odeszły na skutek wykończenia organizmu, bezdomna młodzież wyjechała do pracy w Holandii, sporo osób pojechało do Niemiec ze względu na lepszy socjal – wyjaśnia kierowniczka noclegowni. – Nominalnie mamy 63 łóżka stacjonarne, jednak w okresie zimowym dostawiamy łózka polowe i jesteśmy w stanie przyjąć znacznie więcej osób. W tym roku jednego dnia nocowaliśmy 56 osób. Nie brakuje nam również jedzenia, odzieży czy czystej bielizny. Są to rzeczy często markowe w świetnym stanie, za które bardzo chciałabym podziękować wszystkim mieszkańcom, którzy nam pomagają, jest ich naprawdę ogrom – wylicza pani Krystyna. Prócz noclegu potrzebujący otrzymują pomoc medyczną, odzienie, posiłek, ciepłe napoje oraz mogą skorzystać z łazienek i pralni.

Codzienne patrole

Strażnicy patrolują miejsca najczęściej odwiedzane przez bezdomnych tj. las na osiedlu Z-1, most drogowy DK-86 nad Gostynką, teren leśny w rejonie zakładu Master, ul. Modrzewskiego przy DK86, wiadukt w ciągu al. Bielskiej, baraki w rejonie ul. Leśnej 59, okolice hospicjum przy ul. Żorskiej, ogrody działkowe przy ul. Wojska Polskiego i komory śmietnikowe na ul. Reymonta. Wybraliśmy się na taki patrol z inspektorem Krzysztofem Myczką. – To są wolni ludzie i nie możemy ich do niczego zmuszać. Jeśli nie musimy jechać z nimi do Izby Wytrzeźwień i nie mają ochoty być przetransportowani do noclegowni, to musimy zostawić ich na mrozie, zgodnie z ich wolą – zauważa inspektor. Podczas takiego patrolu strażnicy mają przy sobie ciepłe napoje. Najczęściej wzywani są w przypadkach, gdy osoba bezdomna śpi w klatce lub w śmietniku. Już w pierwszej godzinie patrolu dostaliśmy zgłoszenie. – Gdy wyrzucałem śmieci, usłyszałem głośne chrapanie, a szkoda żeby facet zamarzł, w końcu w nocy czasami jest kilkanaście stopni mrozu – tłumaczył pan Henryk, który zadzwonił do SM. Tym razem osoba bezdomna zgodziła się na pobyt w noclegowni. – Jak nie chcą, to przecież siłą ich nie zabierzemy. Jedyne co wtedy możemy zrobić to regularnie doglądać miejsca ich pobytu z ciepłym napojem i sprawdzać czy wszystko u nich jest w porządku, jeśli w ogóle o byciu „w porządku” w takiej sytuacji można mówić – dodaje insp. Krzysztof Myczka.

Mróz albo regulamin

Z naszych rozmów z osobami bezdomnymi wynika, że pojawiająca się niechęć do noclegowni związana jest z koniecznością stosowania się do regulaminu. Czy jest jakiś rygorystyczny? Nie do końca… W tym zimnym okresie przyjmowane są nawet osoby nietrzeźwe. Problemem może być przymus w jakiejkolwiek postaci. Jest nim przecież konieczność wykąpania się i zdezynfekowania, utrzymania porządku w ośrodku oraz zakaz picia na terenie noclegowni. – Ja nie lubię noclegowni, bo tam panuje tłok, a ja jestem samotnikiem. Poza tym nie znoszę przymusów, nakazów i stosowania się do jakiegoś regulaminu, ja się do tego nie nadaje – odpowiedział na nasze pytanie pan Witold, bezdomny od 2011 roku. Najwyższą cenę za wolność w ostatnich latach zapłaciły dwie osoby, przyczyna zgonu – wyziębienie.