Dominik Siuda i Jakub Mucha: mistrzowie latania na uwięzi

0
760

Pewnie niewiele osób wie, że jest dziedzina, w której młodzi tyszanie nie mają sobie równych nie tylko w kraju, ale także w za granicą. To modelarstwo. Potężną kolekcję trofeów trofeów mistrzostw Polski, Europy i świata zgromadziła modelarnia TSM Oskard, specjalizująca się w ślizgach wodnych. Z kolei do niedawna działała modelarnia w Domu Kultury nr 2, która specjalizowała się w lotniczej konkurencji modeli na uwięzi. Wychowankowie Pawła Prausa – Dominik Siuda (pilot) i Jakub Mucha (mechanik) mogą się pochwalić medalami, zdobytymi w najważniejszych imprezach sportu modelarskiego.

Pierwsza była… „Jaskółka”

Do modelarni MDK nr 2 Dominik trafił w wieku 8 lat. – Zawsze lubiłem układać klocki Lego, ale z czasem chciałem zrobić coś samodzielnie – mówi. – Pierwszym modelem była drewniana „Jaskółka” Wykonanie poszczególnych detali, sklejanie, wyważenie zajęło prawie rok. Potem był już samolot „Rodeo” i jego budowa trwała prawie dwa lata. Lubię robić wszystko dokładnie i powoli, bo w modelarstwie lotniczym staranna praca zawsze się opłaca. Podczas zawodów liczą się właśnie detale. Trzeba mieć sporo cierpliwości i poświecić temu sporo czasu.

Z kolei Jakuba zawsze interesowała mechanika i zresztą taki wybrał profil w Techniku Budowlanym – technik mechanik cnc. Przeczytał ogłoszenie o działalności modelarni i postanowił spróbować. Najpierw budowali modele prędkościowe, czyli takie, które osiągają największe prędkości. Potem przyszła kolej na modele wyścigowe – zdaniem fachowców to modelarski odpowiednik Formuły 1. Warto też dodać, iż jednym z pierwszych trofeów Dominika było mistrzostwo Polski w akrobatyce akrobatyce. Od kilku lat wspólnie startują w F2C, czyli w kategorii modeli wyścigowych na uwięzi. W zawodach bierze udział duet – pilot i mechanik. Muszą być zgrani, dobrze ze sobą współpracować, bo ostateczny wynik zależy od umiejętności, doświadczenia, refleksu obu zawodników.

10 kilometrów w niecałe 4 minuty

– Zawody rozgrywane są okrągłym placu, ogrodzonym siatką do wysokości około 3 metró – wyjaśnia Dominik. – Najbliżej Tychów taki obiekt znajduje się w Dąbrowie Górniczej, gdzie zresztą jeździmy na treningi. Model przygotowuje mechanik, który wszystko dokładnie sprawdza, a przed zawodami jest też runda treningowa. W jednym wyścigu rywalizuje trzech pilotów, którzy stają w środku okrągłego pola. Po starcie trzeba tak prowadzić model na lince, by samoloty się nie zderzyły i by linka nie zaplątała się z pozostałymi. Nie jest to łatwe, wymaga sporych umiejętności w poruszaniu się, balansowaniu ciałem. Wygrywa ten, kto pokona 100 okrążeń toru, czyli około 10 km w najkrótszym czasie. Nasz rekord na 100 okrążeń to 3,43,13 min. Na niektórych zawodach jest trzeba zrobić 200 okrążeń toru. Ilość okrążeń oraz czas mierzą chronometrażyści. W czasie jednego wyścigu, który trwa 3-4 minut, trzeba jednak tankować paliwo i wówczas do akcji wkracza mechanik.

Tankowanie z… palca

– Moment tankowania wyznacza pilot, który musi wyliczyć, kiedy trzeba wykonać ten manewr – dodaje Jakub. – Lądujący samolot łapie mechanik i wtedy liczy się szybkość i dokładność. Niewielki pojemnik na paliwo przyczepiony jest do ramienia. Prowadzi z niego rurka do wskazującego palca i po naciśnięciu dźwigni zbiornika, paliwo spływa do baku. Kiedy jest pełny, trzeba uruchomić silnik. Każda sekunda jest cenna, a każdy ruch musi być dopracowany, bo wystarczy drobny błąd przy lądowaniu lub starcie i awaria albo katastrofa gotowa. Każdy team jest odpowiednio wyposażony w narzędzia, części zamienne np. śmigła, które dość szybko się zużywają, dodatkowy silnik, który wystarcza na 2,3 zawody. Najlepiej mieć ze sobą dwa, trzy modele na jedne zawody, żeby nie było niespodzianek.

Jeden wyścig trwa 3-4 minut, a zawodnik z najlepszym czasem przechodzi do kolejnej rundy.

Dwa lata sukcesów

Dominik i Jakub startują w kategorii juniorów i w kraju nie mają sobie równych. Są zawodnikami Aeroklubu Polskiego, startują w reprezentacji Polski. Przed rokiem, po wygraniu rywalizacji w kraju, pojechali na pierwsze zawody międzynarodowe – Puchar Świata Warsaw TR World Cup w Warszawie i Kijowie. Debiut wypadł znakomicie, bo dwukrotnie zdobyli złoty medal. Potem były mistrzostwa Europy w Bekescsaba (Węgry), gdzie sięgnęli po srebro i brąz w klasyfikacji drużynowej (polska reprezentacja). Z kolei w tym roku najważniejszą imprezą były mistrzostwa świata w Landers (Francja). Tyszanie stanęli na najwyższym podium, dorzucając srebro w klasyfikacji ekip narodowych.

– Jako reprezentanci Polski Dominik i Jakub mają wsparcie ze strony Aeroklubu Polskiego, gdzie są trenerzy i gdzie mogą łatwiej pozyskać sprzęt – mówi Grzegorz Siuda, tata Dominika. – A modele nie są tanie, wyczynowe, zrobione z włókna węglowego, kosztują około 1000 euro. Takich samolotów team musi mieć dwa albo trzy. Z aeroklubu otrzymują też dofinansowanie na dojazd na zawody, ubezpieczenie, wpisowe. Jednak pozostałe wydatki – noclegi, wyżywienie, treningi, sprzęt, itd. musimy pokrywać sami. Kiedy jednak chłopcy wygrywają jakieś premie pieniężne, sami inwestują w modele i potrzebne części.

– Te sukcesy nie byłyby możliwe, gdyby nie pomoc wielu ludzi, którym za pośrednictwem „Twoich Tychów” chcieliśmy podziękować: Pawłowi Prausowi, Wojciechowi Lesiukowi, Wacławowi Goliszowi, Michał Dzikowskiemu, Krzysztofowi Piotrkowskiemu, Mariuszowi Brożkowi i Robertowi Holeczkowi. Nauczyli nas wszystkiego co potrzebne, by skutecznie rywalizować z najlepszymi i dzięki nim powstał nasz team – dodają Dominik i Kuba.

Kolejny sezon

Dominik jest uczniem ostatniej klasy Szkoły Podstawowej nr 7, z kolei Jakub uczy się w Zespole Szkół nr 5. Modelarstwo to hobby, pasja, ale także sport. O sukcesach tyskiego duetu wiedzą jednak nieliczni, bo – jak sami modelarze mówią – w hierarchii uczniowskich osiągnięć, bardziej liczy się jakieś osiągnięcie w mistrzostwach szkół niż mistrzostwo Europy czy świata w modelarstwie. Ale nie zrażając się tym, planują dalsze starty i już myślą o przyszłorocznym sezonie. Szkoda jedynie, że z konieczności musieli zmienić „barwy klubowe” – po zamknięciu działalności tyskiej modelarni, przenieśli się do Pałacu Młodzieży w Katowicach.