Andromedon – podsumowanie i galeria

0
388
Tyski Festiwal Teatrów Niezależnych Andromedon. Fot. Kamil Peszat.

Repertuar dobrany został przekrojowo tak aby dać pełny obraz przypadkowemu widzowi, co aktualnie się dzieje na niezależnych deskach teatru w Polsce. Założenie Andomedonu można nazwać tak odważnym jak niebezpiecznym, bowiem spektakle przeznaczone wyłącznie dla widza dorosłego, adresowane były do bardzo wąskiego grona o dość radykalnej wrażliwości.

Andromedon rozpoczął się nieoficjalnie już we czwartek, kiedy to w Gemini Park Tychy Teatr Barnaby zagrał przedstawienie kukiełkowe „Calineczka”. Charakterystyczny humor, disneyowski sznyt oraz świetnie podłożone głosy w moment zebrały sporą publikę. Oficjalne rozpoczęcie nastąpiło jednak w piątek.

Pomimo średniej frekwencji, inauguracyjny spektakl tegorocznego Andromedonu „3xTAK RUDNICKI” uznać trzeba jako otwarcie mocne i udane. Z uwagi na dość specyficzny charakter spektaklu jak i w sumie całego festiwalu, trudno roztrząsać czy ok. 30-osobową publiczność można uznać za sukces. Niemniej, gdy światła zgasły, owacje nagradzające Wojciecha Kowalskiego jeszcze długo rozbrzmiewały w podziemiach Pasażu Kultury Andromeda. Nota bene, w pełni zasłużone. Umiejętnie żonglując wulgaryzmami, groteskową hiperbolą i cholernie gęstym czarnym humorem dokonał publicznego gwałtu na konformizmie i społecznej strefie komfortu. To zdecydowanie nie był spektakl dla przypadkowego widza, bowiem obcowanie z tak żywo wchodzącą w reakcje materią groziło poparzeniami umysłowymi.

Inauguracja doskonale pokazała charakter Andromedonu. Kilka godzin wcześniej zabawiał masowego widza kukiełkami, by po zmroku zatrząsnąć nim u fasady, zasiać ziarno niepokoju a może i nawet obudzić. W myśl zasady im dalej w las tym więcej drzew kolejne dni festiwalu oferowały spektakle o nie mniejszej sile rażenia. Wymienić należy choćby „White Room” Teatru Suka OFF, którego szczegółów nie przystoi opisywać na łamach tygodnika miejskiego, czy zupełnie nieczytelny dla widza bez teatralnego wykształcenia Teatr A Part ze spektaklem „Kunstlerspiele – Sceny z Wielkiej Wojny”. Po drugiej stronie medalu należy docenić rewelacyjny spektakl plenerowy „Carmen Funebre” Teatru Biuro Podróży, który otrzymał nagrodę Archanioła przyznawaną na światowej sławy Edinburgh Festival czy w końcu „Golem Godula” Teatru HoM, finałowego spektaklu z brawurowo zagranym, kilkumetrowym golemem.

– Festiwal zorganizowaliśmy pomimo trudności, przede wszystkim finansowych. Nie zniechęca nas to do organizacji kolejnej edycji, gdyż wierzymy, że nawet dla najbardziej hermetycznych spektakli powinno być miejsce w przestrzeni publicznej – podkreślił organizator Jakub Kabus. Trudno się nie zgodzić, bowiem sztuka, jak bardzo kontrowersyjna czy obrazoburcza by nie była, powinna znaleźć swój kanał. Nawet jeżeli jest nim scena w piwnicy z 30 osobową, świadomą jednak materii z jaką przyjdzie jej obcować publicznością.