Superpuchar. GKS wygrał 3:0 z Cracovią i zdobył pierwsze trofeum sezonu 2018/19

0
229

W meczu o Superpuchar Polski GKS Tychy pokonał Comarch Cracovię 3:0 i sięgnął po pierwsze trofeum w sezonie 2018/2019.

O Superpuchar hokejowe drużyny walczyły po raz piąty i do tej pory to trofeum dzielą między siebie GKS Tychy i Cracovia. W 2014 roku Cracovia wygrała w Sanoku z Ciarko PBS Bank 6:4, rok później GKS Tychy pokonał u siebie „Pasy” 6:1. Rok 2016  przyniósł sukces drużynie z Krakowa, która wygrała w karnych 3:2 z TatrySki Podhale. Przed rokiem mieliśmy konfrontację Tychy – Kraków i ponownie o losach meczu zadecydowały karne – 5:4 zwyciężyła Cracovia. A teraz ze zdobycia drugiego Superpucharu cieszyli się tyszanie.

Wyrównane były pierwsze minuty meczu – oba zespoły próbowały szczęścia, jednak nieskutecznie. Tak było do momentu, kiedy na dwie minuty zjechał z lodu Maciej Kruczek. Gospodarze pewnie wykorzystali przewagę i w 6 min. Tomas Sykora otworzył wynik spotkania. Kilka minut później John Murray obronił strzał Stephana Csamango i po tej akcji doszło do dwóch bójek. Posypały się kary i w efekcie tyszanie zagrali w przewadze: 4-3. Tym razem krążek skierował do siatki Michael Cichy, jednak gol nie został uznany, bo wcześniej poruszona została bramka. Do końca pierwszej tercji wynik nie uległ zmianie, choć Jakub Witecki znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości.

GKS ruszył z impetem w drugiej odsłonie i rozpoczęło się prawdziwe bombardowane bramki gości: Gościński, Szczechura, Jeziorski, Bryk… Tyszanie próbowali z bliska i z dystansu – po uderzeniu Kotlorza z niebieskiej krążek odbił się tuż przy słupku. Głośna grupa kibiców z Krakowa także kilka razy podrywała się z miejsc, jednak – jak się okazało – także w tej części meczu nie doczekała się gola. Nadal świetnie bronił Murray, choć w 32 minucie było gorąco – bramkarz GKS złapał krążek w ostatniej chwili, tuż przez linią bramkową. Kiedy w 37 min tyszanie grali w przewadze Łuba popełnił błąd – wybił krążek wprost na kij Mateusza Bryka. Ten ruszył na bramkę Cracovii, podał do Michnowa, a akcję wykończył Tomasz Sykora, podwyższając na 2:0. Zawodnik ten próbował jeszcze pokonać bramkarza gości dwie minuty przed końcem tercji, jednak tym razem bramkarz rywali obronił.

Sporo walki, choć bez efektów bramkowych oglądaliśmy w ostatniej osłonie. Przy odrobinie szczęścia Gościński i Michnow mogli podwyższyć, ale rywale też nie pozostawali dłużni. Kilka razy udało im się zmusić Murraya do maksymalnego wysiłku. Kolejną wyborną okazję miał Sykora, jednak tym razem pojedynek wygrał Łuba, podobnie jak chwilę później, po zagraniu Patryka Koguta. Kilka minut przed końcem cała widownia już na stojąco oczekiwała na ostatnią syrenę. Trener Cracovii poprosił o czas, po czym z lodu zjechał Łuba i na 37 sekund przed końcem meczu krążek przejął Kotlorz. Podał do Gościńskiego, a ten skierował go do pustej bramki, ustalając wynik meczu.

A potem na Stadionie Zimowym rozpoczęła się superpucharowa feta…

GKS Tychy – Comarch Cracovia 3:0 (1:0, 1:0, 1:0). Bramki: Sykora 2, Gościński.

GKS Tychy: Murray – Górny, Bryk; Witecki, Galant, Kogut – Kolarz, Pociecha;Bagiński, Komorski, Gościński – Gazda, Kotlorz; Michnow, Kalinowski, Klimenko – Jeziorski, Sykora, Cichy, Szczechura.

Zdjęcia Beata Kucz