W Wielką Sobotę mecz o wszystko

0
101

Niestety Wielki Czwartek nie okazał się szczęśliwy dla GKS Tychy. Podopieczni trenera Sejby ulegli przed własną publicznością Cracovii 2:3. Oznacza to, że wszystko rozstrzygnie się w siódmym meczu w Krakowie.
Niestety szóste spotkanie finałowe już od początku nie układało się po myśli tyszan. W piątej minucie zasłonięty Zigardy nie miał szans na obronę strzału Bazhko. Gospodarze mogli szybko wyrównać, ale znakomitą okazję zmarnował Mikołaj Łopuski. Niedługo później pod bramką GKS ponownie zrobiło się gorąco, ponieważ tyszanie grali w osłabieniu. Na szczęście Zigardy wyszedł obronną ręką z tej opresji. Kiedy w 17 minucie sędzia odesłał na ławkę kar Filipa Drzewieckiego wydawało się, że to najlepsza okazja do wyrównania. Nic bardziej mylnego. Miejscowi stracili krążek, a Damian Kapica w sytuacji sam na sam z bramkarzem podwyższył wynik spotkania. Na zaledwie 37 sekund przed końcem tej odsłony nadzieję w serca kibiców gospodarzy wlał Bartosz Ciura, który atomowym strzałem z niebieskiej pokonał Rafała Radziszewskiego.
W drugiej tercji licznie zgromadzeni kibice na Stadionie Zimowym w Tychach długo musieli czekać na gole. Pościg GKS za Cracovią trwał nadal, ale ponownie to rywale punktowali. W grze tyszan było mnóstwo niedokładności. Podopieczni trenera Sejby mimo kilku okazji pod bramką Radziszewskiego nie potrafili doprowadzić do wyrównania. Przyjezdni z Krakowa cierpliwie czekali na kontratak i taki nadarzył się w 37 minucie, kiedy Petr Sinagl zmusił Stefana Zigardego po raz trzeci do kapitulacji.
Bramka na 3:1 mocno podcięła skrzydła tyszan jednak na ostatnią partię wyszli z nową energią i determinacją. Opłaciło się to, bowiem na ponad 11 minut przed końcem spotkania GKS złapał kontakt bramkowy z Cracovią, a wszystko za sprawą Jakuba Witeckiego. Gospodarze rzucili wszystko na jedną kartę i ze wszystkich sił próbowali wyrównać wynik spotkania. Najlepsza okazja nadarzyła się, kiedy sędzia odesłał na ławkę kar Macieja Urbanowicza. Niestety nie udało się wykorzystać tej przewagi a chwilę później tyszanie grali w podwójnym osłabieniu, co pozbawiło ich szans na wyrównanie. Decydujące starcie już w sobotę w Krakowie.
GKS Tychy – Comarch Cracovia 2:3 (1:2, 0:1, 1:0)
0:1 Artsiom Bazhko – Filip Drzewiecki (05:38)
0:2 Damian Kapica (17:40) 4/5
1:2 Bartosz Ciura – Jakub Witecki (48:27)
1:3 Petr Sinagl (37:14)
2:3 Jakub Witecki (48:27)
GKS Tychy: Stefan Zigardy, (Kamil Kosowski); Bartosz Ciura, Michael Kolarz, Michał Woźnica, Jarosław Rzeszutko; Adam Bagiński, Bartłomiej Pociecha, Marcin Kolusz, Martin Vozdecky, Filip Komorski, Josef Vitek; Michał Kotlorz, Mateusz Bryk, Mateusz Bepierszcz, Radosław Galant, Patryk Kogut; Jaroslav Hertl, Remigiusz Gazda, Bartomiej Jeziorski, Jakub Witecki, Mikołaj Łopuski.