Hokej: Kolejna wygrana z mistrzem

0
25

W niedzielnym meczu GKS Tychy z Cracovią oglądaliśmy inny GKS niż ten, który przegrał w Gdańsku. Tyszanie grali o wiele dokładniej i skuteczniej. Od początku narzucili rywalom styl gry, skutecznie rozbijając ich ataki. Prowadzenie objęli w 5. minucie – po strzale Cichego, do którego skierował krążek Szczechura. 12 minut później na 2:0 podwyższył Kaznadziej i takim wynikiem zakończyła się pierwsza odsłona. Druga zaczęła się od niesamowitej, trwającej 3 minuty wymiany ognia – w ciągu 47 sekund padły trzy gole! Najpierw goście zdobyli kontaktową bramkę w 23 minucie, w 23.36 sek. odpowiedział bramką Rzeszutko, a w 23,47 sek. – gola zdobył Sinagl.
Tyszanie prowadzili 3:2. Zapowiadały się niebywałe emocje… Tymczasem Cracovia wyraźnie zwolniła tempo. Mnożyły się błędy, niedokładności, drużyna straciła impet. W tej sytuacji do głosu doszli tyszanie. Szkoda, że jeszcze w drugiej tercji rzutu karnego nie wykorzystał Kolanos, ale po przerwie na tyszan nie było już mocnych. W 43 min. wykorzystali grę w przewadze (Kalinowski), a w 52 i 54 min. swoje dorzucili Bepierszcz i Górny.
– To był dla nas mecz za sześć punktów i to powiedziałem moim zawodnikom w szatni. Liczyło się dla nas tylko zwycięstwo. Cieszę się, że zagraliśmy bardzo skutecznie, ale popełniliśmy też kilka dziecinnych błędów. Na szczęście rywale mylili się dzisiaj trzykrotnie więcej – powiedział trener Andrej Gusow.
GKS Tychy – Comarch Cracovia 6:2 (2:0, 1:2, 3:0). Bramki: Cichy, Kaznadzej, Rzeszutko, Kalinowski, Bepierszcz, Górny.
GKS Tychy: Murray (Zawalski) – Pociecha, Ciura; Galant, Kalinowski, Witecki – Bryk, Górny; Gościński, Rzeszutko, Bagiński – Kotlorz, Kaznadzei; Bepierszcz, Cichy, Szczechura – Gazda; Kolanos, Komorski, Kogut.
Foto: Beata Kucz