Zimowa Narodowa Wyprawa na K2: Wielicki rozpalił wyobraźnię

0
131

Trwa odliczanie dni do 29 grudnia, kiedy do Islamabadu wyruszą polscy himalaiści, by zrealizować największe marzenie – swoje, kilku pokoleń swoich kolegów i milionów Polaków: zdobyć zimą szczyt K2. Zimową Narodową Wyprawę na K2 nie przypadkowo określa się hasłem „K2 dla Polaków”, bo właśnie polscy himalaiści słyną z zimowych podbojów najwyższych gór świata, a zdobycie Czogori, jak inaczej nazywana jest K2, oznaczać będzie niezwykłe wprost osiągnięcie w dziejach światowego himalaizmu. Tego po prostu nikt jeszcze nie zrobił.
A tyszan ta wyprawa interesuje szczególnie, bo w ekipie znalazło się aż czterech himalaistów związanych z Tychami: Krzysztof Wielicki, Adam Bielecki, Marek Chmielarski i Artur Małek.

Ostatnie szlify

Wyprawa na K2 odbywa się w roku olimpijskim 2018 i choć z wieloma zastrzeżeniami, porównania nasuwają się same. Wysyłamy reprezentację na wielkie wydarzenie, być może przełomowe nie tylko w historii Polskiego Himalaizmu Zimowego, ale i światowego, jest szef misji, coach i grupa ludzi, która ma zrealizować cel. Oczywiście nadrzędnym celem jest, by wszyscy zdrowo wrócili do kraju, jednakże himalaizm czy alpinizm ma także wymiar sportowy i dlatego te porównania są uzasadnione.
Do takiej wyprawy himalaista w zasadzie przygotowuje się przez całe wspinaczkowe życie, bo nie da się tego zrobić w ciągu kilku miesięcy. Muszą to być lata doświadczeń, wiedzy i umiejętności. Jednak członkowie wyprawy mają do zrealizowania konkretny cel i muszą być w optymalnej formie fizycznej i psychicznej oraz być przygotowani również pod względem wydolnościowym. Stąd „górscy olimpijczycy” ostatnie miesiące i tygodnie spędzają na solidnych treningach. Niedawno połowa grupy, która wyjeżdża na K2, spotkała się w Tatrach.

Siłownia, biegi i Tatry

– Były to krótkie, bo dwudniowe, ale intensywne zajęcia wydolnościowe – biegi pod okiem trenera w okolicach Morskiego Oka i Doliny Pięciu Stawów – powiedział Marek Chmielarski. – Wieczorami uczestniczyliśmy w treningach rozluźniających, instruktor pokazywał, jak w czasie wyprawy radzić sobie ze zmęczeniem, jak sprawić, by organizm szybko się regenerował. A oprócz tego każdy ma rozpisany plan treningowy, który realizuje u siebie – treningi siłowe, biegowe, wyjazdy w góry, chodzenie z plecakiem, wspinanie się. Było także kilka spotkań całej grupy, podczas której planowaliśmy jak będzie przebiegała akcja górska, rozmawialiśmy o obozie, wiele uwagi poświęciliśmy sprawom sprzętowym. Zresztą to cały czas trwa – dzwonimy do siebie, wymieniamy informacjami…
W tych rozmowach o sprzęcie pojawiały się też nowe rozwiązania, m.in. wyposażenie ekipy w podgrzewane rękawice czy skarpety. Dyskutowano o sprawach organizacyjno-logistycznych, związanych z podróżą, łącznością. Na początku grudnia rozpoczęło się pakowanie cargo – sprzętu, wyposażenia dla obozu, żywności, odzieży, sprzętu do łączności. Wszystko znalazło się w beczkach transportowych, które potem karawana przetransportuje do bazy pod K2.

Wśród swoich

W tych ostatnich dniach przed wyjazdem, himalaiści muszą również znaleźć wcale niemało czasu na konferencje prasowe, spotkania, festiwale. Byli też w Tychach – przed tygodniem Krzysztof Wielicki, Adam Bielecki i Dariusz Załuski spotkali się z uczestnikami Tyskiego Festiwalu Podróżniczego „Tychy Miasto Zdobywców”. Było sporo opowieści o K2, ale nie tylko, bo przecież każdy z himalaistów ma swój dorobek, sukcesy i – jak to sportowcy – grono sympatyków, którzy o swoim idolu chcą się dowiedzieć jak najwięcej. A że wielu z ludzi gór (a może większość?), potrafi ciekawie, z wielkim znawstwem i dowcipem opowiadać, spotkania z nimi zawsze są frapujące i niebanalne. Nadkomplet widzów w Mediatece jest tego najlepszym dowodem…

Wiem, dlaczego to robię

– Kilka lat temu Denis Urubko zaprosił mnie na wyprawę, która miała na celu poprowadzenie nowej drogi na północnej ścianie Kanczendzongi (8 586 m) – opowiadał podczas spotkania w Mediatece Adam Bielecki. – Miałem dłuższą przerwę we wspinaniu się w wysokich górach, zawieszono też program Polski Himalaizm Zimowy. Byłem w trudnej sytuacji, bo nie miałem środków na tę wyprawę. Nie wiedziałam co zrobić, bo z jednej strony propozycja była wspaniała, ale z drugiej – skąd wziąć fundusze? I jeden ze znajomych namówił mnie, żebym założył zbiórkę na portalu Polak Potrafi. Byłem bardzo sceptyczny, bo całe życie uważałem, że mam własną, trochę dziwną pasję, że moja relacja z górami to moja intymna sprawa i zupełnie nie rozumiałem, dlaczego ktoś miałby wydawać swoje ciężko zarobione pieniądze, po to, żebym mógł pojechać na drugi koniec świata i wejść na jakąś górę. Nie sądziłem więc, że jestem w stanie te środki zebrać. Nie miałem jednak nic do stracenia i założyłem zbiórkę, prosząc internautów o 15 tys. złotych. Po godzinie nie mogłem uwierzyć własnym oczom – zebrałem całą kwotę! Myślałem, że ktoś sobie zażartował i… poprosiłem żonę, by włączyła laptop i pokazała, czy u niej też się tak wyświetla. Po 10 godzinach było już 30 tys. zł, a po 10 dniach, czyli w momencie zakończenia zbiórki robionej przecież na ostatnią chwilę, kwota ta urosła do 60 tys. złotych! Pomijając pozytywny wydźwięk zbiórki, bo miałem pieniądze na wyprawę, uzupełnienie sprzętu, itd, ważniejszy dla mnie był akt symbolicznego wsparcia. Przecież himalaiści nie mają stadionów, podium, medali, nie ma bezpośrednich transmisji. A wtedy poczułem się, jakbym miał za sobą cały stadion kibiców… Efekt tej zbiórki zupełnie zmienił moje podejście do tego, czym jest moje wspinanie. Nagle zorientowałem się, że jest bardzo wielu ludzi, którzy interesują się tym, co robię w górach, dla których ma to znaczenie i którzy chcą oddać mi swoje zapracowane pieniądze, bym mógł wejść na jakąś górę na końcu świata.

Efekt Wielickiego

Aż czterech członków wyprawy na K2 związanych jest lub było z Tychami, jest przecież jeszcze kilku tyskich alpinistów, którzy mogliby dołączyć do elitarnego grona zimowych wspinaczy oraz całkiem sporo grupa mniej lub bardziej zaawansowanych wpinaczy, przemierzająca górskie trasy. Ten swoisty fenomen możemy chyba nazwać „efektem Wielickiego”, który przed laty rozpalił wyobraźnię wielu młodych ludzi. Potwierdza to zresztą Marek Chmielarski.
– Bez wątpienia to zasługa Krzysztofa, bo kiedy zaczynałem się wspinać, śledziłem jego dokonania. Jak wielu moich kolegów wiedziałem, co osiągnął, a fakt że był z Tychów sprawiał, że tym bardziej zainteresowaliśmy alpinizmem. Organizowane były spotkania z Krzysztofem, miał prelekcje w Teatrze Małym, oglądaliśmy filmy z wypraw, czytaliśmy publikacje. To wszystko było wokół nas… A oprócz tego prowadził w Tychach sklep, chyba jeden z pierwszych tego typu w Polsce. Nie wiem, jak Adam czy Artur, ale ja często tam chodziłem, oglądałem te wszystkie piękne rzeczy, na które oczywiście nie było mnie stać. Ale na pewno był to jakiś impuls.
Teraz Adam, Marek i Artur kontynuują to, co rozpoczął ich idol, a obecnie… kierownik wyprawy, na która jadą.

Nie za wszelką cenę

Każdy himalaista i każdy sportowiec, chce osiągnąć cel, odnieść sukces, jednak – co wielokrotnie podkreśla Krzysztof Wielicki i inni himalaiści – najważniejsze jest bezpieczeństwo jej uczestników.
– Nie chcemy zostać zdobywcami za wszelką cenę – powiedział na jednym ze spotkań Wielicki. – Weźmiemy pod uwagę wcześniejsze doświadczenia. Jeden z warunków – wszyscy muszą mieć włączone telefony cały czas, nawet kosztem większego obciążenia dodatkowymi bateriami. Ogromnie istotny jest też komfort uczestników w bazie, bo od tego w dużej mierze będzie zależało powodzenie całego przedsięwzięcia. Trzeba bowiem pamiętać, że noc o tej porze roku trwa 14 godzin, temperatura na tej wysokości to około minus 20 st. A możemy tam spędzić nawet dwa miesiące. Zdajemy też sobie sprawę że na zdobycie góry mamy pięć procent szans, ale kto próbuje, ten wchodzi. Gdybyśmy wcześniej nie próbowali, nie byłoby wszystkich sukcesów, które Polacy odnosili w górach wysokich.
 
Oto skład Zimowej Narodowej Wyprawy na K2, z sylwetkami himalaistów związanych z Tychami.
KRZYSZTOF WIELICKI
Kierownik wyprawy. Klub Wysokogórski Katowice. Nestor polskiego himalaizmu. Zdobywca Korony Himalajów. Autor trzech pierwszych zimowych wejść na ośmiotysięczniki. Jako pierwszy człowiek w historii zdobył ośmiotysięcznik – Broad Peak 8047 m – w ciągu jednego dnia, w czasie 16 godzin. Na 3 ośmiotysięczniki wszedł samotnie, wytyczył 3 nowe drogi. Zimą 2003 prowadził zimową wyprawę na K2 a zimą 2007 zimową wyprawę na Nanga Parbat oraz w 2013 zimową wyprawę na Broad Peak.
 
ADAM BIELECKI
34 lat. Klub Wysokogórski Kraków. Absolwent Psychologii UJ. Wspina się w górach od 13 lat. Lider kilkudziesięciu wypraw w różne góry na 5 kontynentach. Zdobywca wyróżnienia w konkursie Kolosy 2000 za dokonanie w wieku 17 lat, najmłodszego na świecie, samotnego i w stylu alpejskim wejścia na Khan Tengri 7010 m. Jesienią 2011 r zdobył piąty szczyt świata Makalu 8463 m bez użycia tlenu. W 2012 r razem z Januszem Gołębiem zdobył po raz pierwszy zimą Gasherbrum I i w tym samy roku – K2. Rok później razem z Maciejem Berbeką, Arturem Małkiem i Tomaszem Kowalskim dokonali pierwszego zimowego wejścia na Broad Peak.
 
MAREK CHMIELARSKI
40 lat. Członek Klubu Wysokogórskiego w Katowicach. Absolwent katowickiego AWF.  Wszedł na Gasherbrum II, Broad Peak i Ama Dablam. Za udział w akcji ratowania Tajwańczyka na wysokości 7300 m podczas wyprawy na Broad Peak otrzymał Dyplom Fair Play PKOl. Wspinał się w rejonach górskich i skalnych m.in. Afryki, Australii, Nowej Zelandii, Ameryki Północnej. Na co dzień instruktor i pracownik wysokościowy.
 
ARTUR MAŁEK
Klub Wysokogórski Katowice. Doświadczony taternik. Jesienią 2012 podczas wyprawy PZA na Lhotse osiągnął wysokość 8000 m. W 2013 roku dokonał pierwszego zimowego wejścia na ośmiotysięcznik Broad Peak w Karakorum.
Ponadto w wyprawie uczestniczą: Janusz Gołąb – kierownik sportowy wyprawy, Piotr Snopczyński – kierownik bazy, Rafał Fronia, Dariusz Załuski – operator filmowy, Marcin Kaczkan, Piotr Tomala, Jarosław Botor – ratownik medyczny, Maciej Bedrejczuk, Denis Urubko.
Zdjęcia Archiwum Polskiego Himalaizmu Zimowego