TT: Z życia pszczół

0
354

8 sierpnia przypada Międzynarodowy Dzień Pszczoły. O tym jak ważne dla nas wszystkich są te pracowite owady, przekonuje Grzegorz Wańczyk. Sam ma własną pasiekę dopiero od kilku lat, ale – jak mówi – jest to tradycja rodzinna.
– Mój tata ma ule i dziadek też miał, więc miałem od kogo się uczyć – mówi Grzegorz Wańczyk. – Z pewnością dzięki temu łatwiej mi było zacząć. Niektórzy pszczelarze w Tychach, a jest ich ponad 50, zajmują się tym nawet od 40 lat.
Pasja, nie biznes
Pszczelarstwo to dla niego raczej pasja niż biznes. – Żeby można było utrzymać się tylko z tego, potrzeba co najmniej 100 uli – wyjaśnia Grzegorz Wańczyk. – Ja mam w sumie 32. Czasem z jednego ula można wybrać w sezonie 15-20 kg miodu, a czasem nic. To nie jest pewny dochód.
Jednak oprócz samej hodowli pszczół, pan Grzegorz ma jeszcze jedną pasję: uwielbia o nich opowiadać. Prowadzi spotkania edukacyjne w szkołach, przedszkolach i klubach seniora. Przedstawia ciekawostki z życia pszczół, prezentuje “pokazowy ul” i przede wszystkim uczy doceniać te niezwykłe owady.
Ludzie często wiedzą o pszczołach tyle, że zbierają miód i mogą użądlić – mówi. – Tak naprawdę pszczoła zbiera nektar i przerabia go na miód. To jest długotrwały proces. Żeby wyprodukować kilogram miodu pszczoły muszą odwiedzić około 4-6 milionów kwiatów. W ciągu miesiąca jedna pszczoła nazbiera nektaru na około małą łyżeczkę miodu, a przelecieć musi w tym celu około 900 km. Tak więc ich pracowitość jest nie tylko przysłowiowa. Ale już jedna rodzina pszczela może nazbierać w ciągu sezonu około 100 kg miodu. Przy czym około 80 kg zjedzą one same, a pszczelarz może zabrać jedynie nadwyżkę.
Jednak najważniejszym zadaniem pszczół, o czym Grzegorz Wańczyk przekonuje podczas spotkań, jest zapylanie. – Można nie lubić pszczół, można się ich bać, ale nie można być niewdzięcznym za to co robią – podkreśla. – W Azji są już miejsca, gdzie kwiaty na drzewach owocowych zapylają ręcznie ludzie. Chemizacja rolnictwa wyniszczyła oprócz szkodników także pszczoły. W Polsce nie jest jeszcze aż tak źle ale też stosuje się bardzo dużo oprysków.
Moda na pszczelarstwo
Jak mówi pszczelarz, środowisko – niegdyś przyjazne tym owadom – zmienia się.
Teraz ludzie niechętnie sadzą drzewa owocowe w ogródkach. Rosną w nich głównie iglaki. Trawniki są strzyżone zanim kwiaty – np. mlecze – zdołają się rozwinąć. Takie ogrody są owszem piękne, ale dla pszczół to pustynia. Na polach uprawnych opryski niszczą “chwasty”, czyli m.in. maki i chabry, których kiedyś było pełno. Na szczęście ludzie zaczynają sie interesować pszczelarstwem, powstaje nawet moda na pszczelarstwo miejskie. Ule zakłada się na dachach bloków czy biurowców. Mówi się nawet, że pszczoły mają w mieście lepsze warunki niż na wsi, bo nie ma oprysków jak w rolnictwie, a jest roślinność: lipy czy akacje które pszczołom bardzo dobrze służą. Gdybyśmy wszyscy zaczęli hodować na balkonach kwiaty, również bardzo pomogłoby to pszczołom – dodaje.
Foto: SW