Porażka w ostatniej minucie

0
25

Po golu straconym z rzutu karnego w ostatniej minucie gry piłkarze GKS Tychy przegrali 0:1. Tyszanie w nieszczęśliwych okolicznościach musieli uznać wyższość Legionovii Legionowo kończąc w dodatku mecz w osłabieniu.
W Legionowie faworytem spotkania byli tyszanie, którzy mieli za sobą dwa wygrane mecze. Legionovia jednak rozegrała dobry mecz, ale miała też mnóstwo szczęścia, którego zabrakło GKS Tychy.
Zespołowi Kamila Kieresia od początku gry wiał wiatr w oczy. Najpierw po kwadransie gry kontuzji doznał Tomasz Górkiewicz i musiał opuścić boisko. W 39. min. jednak doszło do sytuacji, która niemal przesądziła o tym, że tyszanie będą walczyć co najwyżej o remis. W polu karnym rywala zdaniem sędziego faulował Seweryn Gancarczyk, za co tyszan spotkała podwójna kara – czerwona kartka dla doświadczonego obrońcy i rzut karny dla gospodarzy. Tym razem jednak szczęście było przy GKS i Pawle Florku, bowiem piłka uderzona przez rywala trafiła w słupek.
Tyszanie w drugiej połowie skupili się na skutecznej grze w defensywie, bardzo sporadycznie wyprowadzając kontrataki. Ataki gospodarzy nie były zbyt groźne, a piłka kiedy już zmierzała w kierunku bramki to albo mijała cel, albo padała łupek Florka. W 71. min. ładny strzał zza pola karnego oddał Mariusz Zganiacz, ale do szczęścia zabrakło kilkunastu centymetrów.
Wysiłek tyszan włożony w utrzymanie remisu zaprzepaścił… sędzia. Arbiter w trzeciej min. doliczonego czasu gry zdecydował się drugi raz wskazać na jedenasty metr na korzyść Legionovii. Sytuacja była mocno kontrowersyjna, bowiem przy rzucie rożnym zawodnik rywali zdecydowanie szarpał Zganiacza, a następnie padł na ziemię. Tym razem jednak Florek nie miał szczęścia i gospodarze zdobyli gola.
Legionovia Legionowo – GKS Tychy 1:0 (0:0).
GKS Tychy: Florek – Górkiewicz (15. Błanik; 46. Boczek), Tanżyna, Gancarczyk (39. – cz. k.), Mączyński – Grzybek, Glanowski, Zganiacz, Grzeszczyk, Radzewicz (65. Wodecki) – Okuniewicz (78. Duda).
Fot. Łukasz Sobala