Radzewicz uratował punkt dla GKS

0
84

Marcin Radzewicz uratował punkt dla GKS Tychy w starciu ze Zniczem Pruszków. Tyszanie w meczu 6. kolejki zremisowali 1:1, choć w drugiej połowie powinni przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
W starciu ze Zniczem Pruszków GKS Tychy był faworytem. Nie zmieniała tego nawet absencja doświadczonego Seweryna Gancarczyka. Tyszanie, w kadrze których ponownie pojawił się Mateusz Grzybek, jednak nieco zawiedli.
W pierwszej części gry stroną dominującą byli goście, którzy częściej stwarzali sobie okazje bramkowe. Paweł Florek kilkukrotnie był w poważnych tarapatach, jednak wychodził z nich zwycięsko. Aż do 38. min. kiedy to fatalny błąd popełnił Tomasz Boczek, a rywal w sytuacji sam na sam nie dał szans tyskiemu bramkarzowi. Chwilę później stoper GKS omal nie pokonał Florka chcąc przeciąć podanie w pole karne, ale tym razem bramkarz tyszan był na posterunku.
Obraz gry diametralnie uległ zmianie po przerwie. Poczynania tyszan w ofensywie rozruszali Daniel Duda i Damian Szczęsny, którzy zastąpili bardzo słabo grających Roberta Dymowskiego i Dawida Błanika. Z ataków „Trójkolorowych” nic jednak nie wynikało, szczególnie kiedy piłkę na lewym skrzydle otrzymywał Marcin Radzewicz. Wszystkie dośrodkowania pomocnika GKS kończyły się za linią bramkową, bądź były zbyt głębokie i lądowały w rękach Piotra Misztala – byłego gracza tyszan.
Jedyne dobre podanie ze skrzydła „Radzy” trafiło do Mariusza Zganiacza, którego strzał zablokował rywal… ręką. Sędzia jednak nie zdecydował się odgwizdać rzutu karnego. Na nieco ponad kwadrans przed końcem wciąż bardzo aktywny pomocnik GKS otrzymał podanie od Dudy i wpadł w pole karne, a nie mając komu podać zdecydował się na płaski strzał. Piłka wpadła w długi róg bramki Znicza, a 7761 kibiców oszalało z radości.
W końcówce tyszanie jeszcze mocniej nacisnęli, ale brakowało im szczęścia. Szczególnie Szczęsnemu, którego pierwszą próbę zablokował rywal i zakończyło się na rzucie rożnym, a w drugiej już w doliczonym czasie gry uderzył prosto w Misztala. Groźnie uderzał też Łukasz Grzeszczyk, Tomasz Boczek i Mariusz Zganiacz, ale bez skutku.
Gracze z Pruszkowa w drugiej połowie niemal nie zagrozili bramce Florka, a częściej niż w okolicy jego bramki leżeli na murawie. Momentami wydawało się, że piłkarze GKS grają z juniorami, którzy nie wytrzymywali twardej gry tyszan. Pogubił się również arbiter spotkania, który nie zwracał uwagi na ostre ataki gości, a tyszan karał kartkami za mniej agresywne ataki.
GKS Tychy – Znicz Pruszków 1:1 (0:1). Bramka: Radzewicz (73.).
GKS Tychy:  Florek – Górkiewicz, Boczek, Tanżyna, Mączyński – Błanik (46. Duda), Glanowski (61. Zganiacz), Bukowiec, Dymowski (46. Szczęsny), Radzewicz – Grzeszczyk.
Fot. Łukasz Sobala